Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochane Moje Aniołki! Ogromnie dziękuję, za to że wasze serca w tak szybkim czasie pochyliły się nad wycieńczonym zwierzęciem. Malutka wstaje i je sianko, smakuje jej też lizawka. Cały proces wdrażania jedzenia będzie stopniowy, gdyż klacz bardzo długo nie jadła. Dziś pierwsza wizyta weterynarza. Na bieżąco będę wrzucać fakturki i robić aktualizację, abyście mogli widzieć jak przebiega każdy jej nowy dzień. Wierzę, że klacz z tego wyjdzie, że jej młody organizm będzie walczył! Jeszcze raz bardzo Wam wszystkim dziękuję!
Kochani! Malutka częściej juz wstaje i nawet chętnie wychodzi sama ze stajni o własnych siłach. Leczenie idzie do przodu. Za dwa tygodnie wizyta kowala. Weterynarz pozostaje z Asią w stałym kontakcie. Mam nadzieję, że będzie jeszcze galopować po pastwiskach.... Jeszcze raz dziękuję Wszystkim za wsparcie!
I malutki pyszczyk jeszcze złapał infekcję dróg oddechowych. Gile z nosa i kaszel. Niestety bardzo często po długotrwałym zamknięciu zwierzęcia później dochodzi do stanów zapalnych. Silny ochwat i wyczerpanie organizmu. Podano antybiotyki, leki przeciwzapalne i przeciwbólowe. Rotacja kości kopytowej w kopytach przednich. Apetyt słaby. Malutka musi jeść, by nie stracić sił do walki.... Strasznie przykre to wszystko...
Skrzywdzona przez człowieka do granic wytrzymałości! W męczarniach i w chorobie, skrajnie wycieńczona, stała we własnych odchodach.
Karmiona raz na jakiś czas - kiedy komuś się o niej przypomniało. Jeszcze młoda, więc miała siłę, by walczyć. Przewlekły, nieleczony ochwat, odparzone kopyta. Klacz z ledwością porusza się na sztywnych nogach. Bardzo duże niedożywienie.
Poszukiwany był dla niej dom! Stał się cud, bo dom się dziś znalazł. Dom, który przyjął klacz z pełną świadomością skrajnego zaniedbania zwierzęcia. Dom, który pod swoimi skrzydłami ma już kilka ocalonych od śmierci koni. Dom, który z własnej kieszeni opłacił wykup i transport umordowanej klaczy.
Kochani, Joanna, bo tak na imię ma nasz Anioł, jest świadoma czekającego ją leczenia małej. Pomóżmy jej! Dziewczyna robi wszystko, co może, by jej zwierzaki miały raj na ziemi. Na chwilę obecną konieczna jest natychmiastowa wizyta weterynarza (wykonie rtg, podanie elektrolitów, leków przeciwzapalnych i przeciwbólowych) i kowala, zakup pasz, czy musli z witaminami.
Pomóżmy, proszę Was z całego serca. Gdyby nie ona, klacz w końcu odeszłaby z wycieńczenia.
Ładuję...