Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Super. Zbiórka zakończona, a kwota potrzebna na leczenie kotki uzbierana. Dziękujemy!
Jesteśmy fundacją, która w 99,9% procentach zajmuje się zwierzętami wolno żyjącymi, poszkodowanymi przez los czy z interwencji. 1% stanowią przypadki wyjątkowe. Taką jak sprawa kotki Pani Małgorzaty.
Stał się nieszczęśliwy wypadek... I choć to kot właścicielski, a nie dziki – nie można było tak po prostu przejść obojętnie. Bo to mogło się przytrafić każdemu. A koszty jakie poniosły Pani Małgosia i jej załamana ciocia są poważne... Stąd prośba do Państwa o pomoc w pokryciu choć części kosztów.
Oto historia:
Lilou to ok. 6-letnia kotka, uratowana jako maleństwo z ulicy. Mieszkała z ciocią Pani Małgosi. Pewnego dnia Lilou źle się poczuła i zwymiotowała niewielki fragment wstążeczki... Gdy opiekunka to zauważyła kotka natychmiast trafiła do lecznicy. Niestety wykonany rentgen niczego nie wykazał. Ponieważ Lilou czuła się coraz gorzej, Małgosia znalazła z ciocią weterynarza ok. 20 km dalej. Tam zoperowali kotkę i wyjęli... resztę wstążeczki, która była na całej długości jelit…
Biedna musiała mieć więc rozcinane jelita co kawałek, od góry do dołu:
Koszt operacji, narkozy, hospitalizacji powaliły. Kobiety poważnie zapożyczyły się aby móc ratować pupilkę i wpłaciły pierwszą należność:
Niestety, z racji stanu zdrowia kotka musiała dostawać kroplówki dwa razy dziennie i widać było, że z Lilou jest coraz gorzej... Zaczęła mieć silne bóle i brzuch zaczął puchnąć…
Wtedy po kroplówce u pierwszego lekarza, mając złe przeczucia, Pani Małgosia zorganizowała transport i natychmiast zawieziono zwierzaka do kolejnego weterynarza, gdyż poprzedni załamywali już ręce. Lekarz po oględzinach powiedział, że kotka musi niestety zostać w lecznicy. Zmartwiona Małgosia musiała wrócić do Niemiec (gdzie mieszka) do domu...
Na następny dzień otrzymała telefon z lecznicy czy wyraża zgodę... na drugą operację, gdyż w środku zaczęło wszystko gnić… Weterynarz przyznał, że nie widział czegoś takiego od lat… Ponowna operacja.
Liliou na silnych środkach przeciwbólowych przeżyła. Z racji poważnego stanu zdrowia przebywała w lecznicy od 15.04 do 30.04. Zdecydowano, że 30.04 kotek jest w takim stanie ze można go odebrać. Pani Małgosia zabrała ją wtedy już do siebie.
Niestety Lilou w domu przestała przyjmować pokarm… Było wiadome, że
stan nie jest dobry i ponownie trzeba ją zawieźć do lekarza.
Pani Małgosia nie miała niestety transportu z Niemiec do Gorzowa. więc poszła do lecznicy najbliżej siebie. Na miejscu zrobiono szczegółowe badania.
Lilou była odwodniona i miała obniżoną temperaturę. Po hospitalizacji odebrała ją wieczorem, bo tam nie ma szpitala na całą dobę. Usłyszała, że jeszcze przynajmniej dwa dni musi dostać kroplowe i być pod obserwacją.
Na dzień dzisiejszy kotce powolutku się poprawia. Zaczyna jeść. Stan stabilizuje się i jest duża szansa, że wyjdzie z tego co wszystkich najbardziej cieszy :) Ale pozostały faktury do opłacenia. Poważne faktury. Bo oprócz kwot z polskich złotych są też te w euro. A te są pokaźne.
Oto rachunki:
Kwota: 217,48 Euro
308,11 Euro:
116,63 Euro:
242 PLN:
147 PLN:
Obie kobiety zapożyczając się opłaciły jedną z nich na kwotę prawie 2800 zł...
Małgosia założyła także osobną zbiórkę:
My naszą zbiórką postaramy się uzbierać 1.000 zł, która pozwoli na opłacenie znacznej części zaległości za leczenie kotki. To duża suma... Ale biorąc pod uwagę, ile już poniesiono kosztów, nie mogliśmy zrobić mniejszej.
Pomóżmy. Ślijmy smsy bądź wpłaćmy drobną sumę. To bardzo odciąży załamaną całą sytuacją właścicielkę...
Z góry serdecznie dziękujemy w imieniu Pani Małgorzaty, jej cioci i Lilou, która po bardzo ciężkich bojach wreszcie dochodzi do siebie.
Ładuję...