Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wsparcie dla koteczki Maji. Maja długo walczyła z chorobą. Niestety nie udało się. Za zebrane pieniądze pokryliśmy koszty jej leczenia, diagnostyki, pobytu szpitalnego.
Serdecznie dziękujemy za pomoc
Mam na imię Maja i ok. 4,5 miesiąca, choć dokładnie nie pamiętam, kiedy się urodziłam. Pamiętam tylko, że urodziłam się w stodole i na pewno przez jakiś czas miałam mamę i rodzeństwo.
Najpierw gdzieś zniknęło moje rodzeństwo. Duzi mówili, że gdzieś je zabrali. Mnie też chcieli złapać, ale uciekłam. Bałam się, że zrobią mi krzywdę. Cieszyłam się, że jestem nadal z mamą. Martwiło mnie tylko to, że mama z dnia na dzień była coraz smutniejsza. Nie chciała mnie już myć ani przytulać. Nie chciała mnie karmić, ale ukradkiem (jak mama spała) udawało mi się troszkę possać.
Pewnego dnia obudziłam się przytulona do mamy, ale ona była jakaś dziwna. Zimna i sztywna. Chciałam popić mleczka ale sutki były twarde, nic z nich nie poleciało. Zaczepiałam mamę łapką ale nie reagowała. Cały czas spała. Nie wiem jak długo ją budziłam i nie rozumiałam, czemu nie chce się ze mną bawić. Byłam na nią zła. Czułam, że coraz bardziej burczy mi w brzuszku, więc postanowiłam znaleźć coś, czym mogłabym zaspokoić głód. Pamiętam, jak mama uczyła mnie biegać za myszką. Mówiła, że to można zjeść. Spróbowałam - nie udało się.
Zaczęłam więc szukać czegoś innego, co nadawałoby się do zjedzenia, ale na dworze było zimno i mokro, i nic nie udało m się znaleźć. Zaglądałam do izby gospodarza, ale mnie przegonił. Niedobry człowiek - przecież nic mu nie zrobiłam złego. Chciałam tylko odrobinkę jedzenia - żeby brzuszek przestał boleć. Piłam wodę z kałuży, ale z dnia na dzień czułam się coraz gorzej. Było mi zimno i słabo. W końcu zasnęłam...
Obudziłam się w innym świecie. Było sucho i ciepło. Instynktownie wyczułam, że ktoś chce mi pomóc, nie czułam już głodu. Wtuliłam się w kocyk i zasnęłam znowu. Teraz nieco spokojniej...
Maja pod opiekę Fundacji trafiła z wiejskiej stodoły, a właściwie z podwórka, na którym została znaleziona przez syna gospodarza, u którego się urodziła. Stąd znamy jej historię. Maja jest w ciężkim stanie. Mimo wieku 4,5 miesiąca, waży zaledwie 70 dag. Jest potwornie słaba i odwodniona. Od dwóch dni lekarze walczą o jej życie - kotka cały czas przebywa w kocim szpitalu. Lekarze zastosowali leczenie na najwyższym poziomie - kicia jest cały czas nawadniana, uodparniana i wzmacniana witaminami. Są momenty, że kicia czuje się nieco lepiej, ale ma również gorsze chwile. Nawet jeśli historia nie będzie miała szczęśliwego zakończenia (choć cały czas wierzymy, że mała z tego wyjdzie) to chcemy zrobić wszystko, żeby jej się udało. Dlatego prosimy o pomoc finansową na leczenie i zakup karmy rekonwalescent dla małej.
Dziękujemy w imieniu Majeczki.
Ładuję...