Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
„Jestem ciężko chora, umieram. Strasznie boję się o mojego ukochanego psa. Zaopiekuj się nim i pozwól mi spokojnie odejść z tego świata”. Powiedziała i na zawsze zamknęła oczy.
Przytuliłem się do niej, nie rozumiejąc, co się stało. Była dla mnie całym światem, bezpieczeństwem, napełnioną miską i sercem. Oddychałem dzięki niej, żyłem jak pączek w maśle. Odeszła i nie wróciła już nigdy. Opiekę nade mną przejął jej syn. Nie narzekałem, żyłem. Pech chciał, że odszedł, również bezpowrotnie. Zamieszkałem w śmierdzącej melinie. Czułem codzienny odór alkoholu wydobywający się z brzęczących butelek. Karmili, jak umieli, rzucili ochłap na ziemię, zjadałem. Spałem tam, gdzie było miejsce, wśród wiecznie pijanych nowych „opiekunów”, znajomych mojej Pani, którym zawsze coś dołożyła, by w spokoju ducha mogli odpłynąć w przestworza po spożytych promilach.
Jak straciłem pół żuchwy - nie pamiętam. Suchy język notorycznie wystawał z pyszczka, nauczyłem się jeść i pić, funkcjonowałem na miarę swoich możliwości. Bolały mnie kolana, bolała szczęka. Czasem popuściłem trzymając kolejną dobę, bo nikt nie był w stanie ze mną wyjść. Dostawałem wtedy mocno i chowałem się w kąt. Takie miałem życie. Tęskniłem za poprzednim, za moją Panią, za bezpieczeństwem. W środku umarłem.
Podszedł do mnie chwiejnym krokiem, nadepnął, kopnął. Wziął na ręce. Coś mówił, bełkotał. Głównie przekleństwa, a pomiędzy nimi słowa, których nikt nie chciałby usłyszeć. Weszliśmy do budynku: „Uśpić, bo jest stary i przeszkadza i go nie chce.” powiedział. I wyszedł. Tak właśnie zaopiekował się mną człowiek, wdzięczny kobiecie, która wielokrotnie mu pomogła...
Faust trafił do nas praktycznie od razu. Stary, niedołężny, kilkunastoletni dziadziuś. Brudny i śmierdzący. Od razu umieszczony w szpitalu na pełną diagnostykę. Długo nieleczony. Z chorymi łapkami, szczęką i wystającym językiem. Z licznymi wyłysieniami na skórze i strupami. Zdezorientowany, nieszczęśliwy. Wyleczyć i stworzyć bezpieczne warunki, w których będzie mógł dożyć końca swoich dni. Pomóżcie nam spełnić wolę jego Pani. Zaopiekować się starym, chorym psem. Do końca.
Po konsultacji u ortopedy wiemy, że krzywy chód spowodowany jest obustronnym zwichnięciem obydwu rzepek. Chodzenie sprawia chłopakowi ogromny ból. Konieczna jest pilna operacja, do której będzie zakwalifikowany po pełnej diagnostyce. Błagamy o pomoc! Szacowane koszty sięgają kilka tysięcy złotych! Dziękujemy w imieniu tego biednego dziadka Fausta.
Ładuję...