Musimy przetrwać...

PILNE!
5 dni do końca
Wsparło 517 osób
23 440 zł (48,83%)
Brakuje jeszcze 24 560 zł
Adopcje

Rozpoczęcie: 2 Marca 2023

Zakończenie: 7 Czerwca 2023

Godzina: 23:59

18 Maja 2023, 11:47
Ratunku dla ZWIERZOwozu!

Kochani!!! Dziś przychodzimy z nader przyziemnym dramatem... Przyziemnym, bo chodzi o podwozie samochodu, który jest nieodłącznym członkiem SzkapoStada!

Azyl nigdy nie śpi... Wielokrotnie się o tym przekonaliśmy, wyruszając na interwencje o różnych porach dnia i nocy. Jednak jest też drugi aspekt opieki nad zwierzętami - odpowiedzialność za te, które są pod naszą opieką. Jakże boleśnie przypomniał nam o tym los wczoraj wieczorem! Konie wróciły na noc z pastwiska, powoli szykowaliśmy się do kolacji i... Kaja zaczęła się dusić!

Dosłownie. Nie mogła złapać powietrza. Zamglone oczy, napięty każdy mięsień. Po chwili z nosa wylatująca piana! Chwila ulgi... ALE TYLKO CHWILA, BO WSZYSTKO MIAŁO SIĘ ZARAZ POWTÓRZYĆ!

Jedną ręką próbowałam sprawdzić, czy ma drożny przełyk, drugą wybierałam na telefonie numer do Doktora... Jest u innego konia. Może przyjechać za godzinę. Kolejny numer... I kolejny... W słuchawce tylko dźwięk oczekującego połączenia. W końcu w klinice informacja - dziś nikt nie może ruszyć w teren.


A stan Kai się pogarszał...

Kochani, ZWIERZOwóz ratuje życia. Nie w przenośni, lecz realnie! Żeby skutecznie działać, musimy móc na nim polegać w 100%... Dlatego dziś błagam - pomóżcie nam wysłać ZWIERZOwóz do doktora!!!

W przeciwnym razie będziemy zmuszeni go sprzedać, a to jest jednoznaczne ze stwierdzeniem, że NIE BĘDZIEMY MOGLI DALEJ NIEŚĆ POMOCY POTRZEBUJĄCYM!!!

Na szczęście Kaję udało się uratować - po raz drugi, bo wykupiliśmy ją 17 lat temu!!! <3 Powodem opuchlizny przełyku okazała się reakcja alergiczna na ukąszenie owada.

Pokaż wszystkie aktualizacje

10 Maja 2023, 13:19
Wiosna?

Po zimie przyszła wiosna... Tylko czy słońce świeci też dla nas...?


Kochani, podjęliście z nami walkę o przetrwanie naszego azylu - za co ogromnie dziękujemy! ​Minus na koncie bankowym został zniwelowany. Ocaliliśmy wspólnymi siłami Mikołaja, dając mu szansę na spokojną starość...

Niepełnosprawna Walkiria zyskała dzięki Wam dożywotni dom i przyjaciela w osobie również ocalonego Filemona:

Bezimienna - najstarsza kucynka świata - może wygrzewać grzbiet w wiosennym słońcu...

Dzięki Wam przetrwaliśmy zimę bez głodu - udało się kupić karmę dla psów i kotów, siano dla koni, nawet na słomę grosiki zostały. Powiecie więc: przecież to sukces! Tylko nie do końca... Bo te zapasy znikają w brzuszkach naszych Podopiecznych każdego dnia. Raz zakupione jedzenie cudownie nie chce się rozmnożyć..

Serce też pęka, kiedy musimy odmawiać przyjęcia zwierzętom w potrzebie. Zawsze koncentrowaliśmy się na doraźnej pomocy w przypadkach beznadziejnych, wtedy kiedy nie było czasu na zorganizowanie zbiórki, ponieważ natychmiast trzeba było rozpocząć leczenie lub wykupić konia. Dziś MUSIMY ODMAWIAĆ POMOCY...

Żeby działać dla nich - dla tych, które same o pomoc walczyć nie mogą - potrzebujemy Waszej pomocy...!

Kochani, prosimy w imieniu tych już ocalonych, w imieniu dwunogów zasilających szkapostado, ale przede wszystkim w imieniu tych, które na pomoc czekają... Dziękujemy też za wsparcie od każdej dobrej duszyczki, która pomaga naszemu azylowi trwać!

08 Kwietnia 2023, 22:31
Wspaniałych Świąt, Kochani!

01 Kwietnia 2023, 23:49
Nie dajcie nam zginąć...

Kochani, nie pozwólcie, żebyśmy zniknęli z mapy albo z Waszej świadomości...

Ten zryw pozwolił nam zapłacić zaległe rachunki:

Kupiliśmy karmę dla psów i kotów. Środki odrobaczające. Siano i słomę dla koni. Nadrabiamy powoli zaległości w płatnościach, bo konto nie jest już na minusie. To niesamowite sukcesy! Jednak do normalnego funkcjonowania jeszcze bardzo daleka droga... 

Nie zostawiajcie nas, błagam... aga

Zima jest trudnym okresem dla każdej organizacji, która zajmuje się zwierzętami. Stos rachunków rośnie, błoto na zmianę ze śniegiem oblepia buty i ubrania, a wszyscy wypatrujemy cieplejszych dni, żeby ogrzać dłonie i serca...

Kiedy minus na koncie nie pozwala na pomaganie tym, które pomocy potrzebują... Kiedy brak finansów definiuje granicę. Kiedy brakuje już łez...

Każdy telefon to stres. Bo jak odmówić, kiedy dostaje się informację, że 2-letni kucyk idzie na rzeź? Ale przede wszystkim musimy zapewnić byt już uratowanym. O nich mało kto pamięta. A ONE są żywe, namacalne i z konkretnym apetytem na karmę czy sianko...

Co poza debetem dziś mamy? Mamy do zapłaty rachunek za wodę, podatek rolny, trzeba opłacić wywóz śmieci, a w szufladzie leży faktura od weterynarza. Pora też ubezpieczyć samochód. Z kolei opłaty za pensjonat osiągnęły zawrotną kwotę 20 000 zł...

Nasi Podopieczni są zupełnie nieświadomi problemów, z jakimi aktualnie się borykamy. Ufają nam ślepo - bo przecież ten DOM kojarzą jako bezpieczny azyl... My wyrwaliśmy je z ulicy. My je oswoiliśmy.

Kotka Jeżyka znalazłam na jezdni, konał przy krawężniku. Samochody jeden za drugim przejeżdżały (było to w godzinach popołudniowego szczytu), ale nie zatrzymał się nikt! Bo kogo obchodzi kupka zakrwawionego futra...

Zaś nasze psiaki pochodzą z opuszczonego gospodarstwa. Kiedy Starszy Pan wyjechał zabrany przez karetkę, zostały same sobie. Próbując wyłapać szczenięta, odkryliśmy w stodole szczątki zwierząt ukryte pod słomą... Szczęśliwej 9 udało się przetrwać pomimo braku karmy i wody. Do dziś z tamtej interwencji mieszkają z nami Lilka, Brutka i Sara, które serdecznie polecają się do adopcji wirtualnej.

Te historie można mnożyć!
Można też napisać nowe...
Tylko najpierw musimy przetrwać.

Musimy przetrwać... Ku pamięci Klary - naszej Wojowniczki.

Beatka po:

Klara (klacz odebrana interwencyjnie - przechowywana w szklarni bez dostępu do wody, z wadą zgryzu i kontuzją nogi, w końcu przestała się podnosić, co spowodowało liczne odleżyny - okazało się, że jest jeszcze źrebięciem...). 

Klara kilka lat później - dorosła i ufna, choć zaniedbania z dzieciństwa poskutkowały upośledzeniem układów ruchu oraz pokarmowego:

Lucy - bernardynka, o której dowiedzieliśmy się dzięki informacji od lekarza weterynarii:

Lucy do końca została w naszym gospodarstwie:

Figa - znaleziona z zaawansowanym kocim katarem, lekarze nie dawali jej nadziei na odzyskanie wzroku, stan koteczki był tak ciężki, że dosłownie walczyliśmy o jej życie...

Figa kilka miesięcy później:

Gabi przed - w dniu kupna miała zaledwie dwa lata i już 9 poprzednich właścicieli. Była sprzedawana z rąk do rąk ze względu na agresję. W ostatnim domu zaniedbana do tego stopnia, że wycierała sierść aż do krwi. Zdiagnozowane liczne wszoły oraz grzybica. Charakter klaczy nie ułatwiał jej leczenia...:

Gabi po - choć rehabilitacja trwała bardzo długo, dziś Gabi jest przewodniczką stada, wprowadza nowe konie do naszej rodziny, opiekuje się słabszymi, ale przede wszystkim... uwielbia towarzystwo ludzi i pieszczoty!

Zagłodzony Piesek wyrzucony na poboczu w pobliżu lasu...

Piesek po kilku tygodniach był na tyle stabilny, że lekarz weterynarii zdecydował się na operację nowotworu, który został zdiagnozowany w trakcie leczenia:

Boston - zostaliśmy poinformowani o jego przypadku przez lekarza weterynarii. Tylne nogi konia były oskórowane w wyniku wypadku podczas próby jego transportu do ubojni. Miał tam trafić ze względu na agresję. Poza tym koń był skrajnie wychudzony:

Leczenie i rehabilitacja trwały bardzo długo, jednak udało się Bostonowi przywrócić radość z życia:

Malutka - przyjęliśmy ją ze wstępną diagnozą złamania nogi. Okazało się, że był to ogromny ropień po kontuzji, ale na szczęście kości nie zostały uszkodzone.

Malutka po:

Lilka w dniu odbioru - w gospodarstwie były liczne szczątki psów, wśród których sunia wydała na świat kolejny miot... Wystraszona, nieufna, nie reagowała na obecność człowieka:

Lilka aktualnie poleca się do adopcji wirtualnej!

To tylko niektóre metamorfozy, w jakich mogliśmy uczestniczyć. Niektórzy Podopieczni trafili do nas tylko po to, żeby spokojnie przejść na drugą stronę Tęczowego Mostu... Niestety czasu nie da się cofnąć. Niekiedy też pomoc przyszła zbyt późno lub walka z chorobą okazała się nierówna... Hasło "hospicjum dla zwierząt gospodarskich" wciąż budzi przeróżne reakcje. Niedowierzanie, kpina, zainteresowanie czy podziw. Z taką działalnością ludzie nie spotykają się na co dzień, dlatego często muszą dopytać. Jeszcze większe emocje wywołuje fakt, że nie jesteśmy dotowani ani przez UE, ani przez żadne państwo czy samorząd.

Dlatego prosimy - nie zostawiajcie nas. Wierzę, że przetrwamy, wierzę, że jeszcze słońce zaświeci w naszym azylu...

Pomogli

Ładuję...

Organizator
4 aktualne zbiórki
42 zakończone zbiórki
5 dni do końca
Wsparło 517 osób
23 440 zł (48,83%)
Brakuje jeszcze 24 560 zł
Adopcje