Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy Państwu za wsparcie, dzięki któremu będziemy w stanie pokryć choć część poniesionych kosztów. Ciągle ubolewamy jednak nad tym, że pomoc przyszła za późnio ...
Do zobaczenia koteczko za TM.
Zwierzęta, które trafiają pod naszą opiekę, często znajdują się na granicy życia i śmierci. W większości tego typu przypadków, wykorzystując wszelkie dostępne metody diagnozy i leczenia potrafimy pomóc, choć leczenie ciała i duszy trwa czasami miesiącami, a nawet dłużej.
Są też sytuacje, wobec których jesteśmy bezradni. W takiej sytuacji znalazła się kotka wolno żyjąca, o losie której informowaliśmy wczoraj. Kilkukrotnie staraliśmy się odłowić tę kotkę po tym, jak napotkała ją na drodze nasza wolontariuszka jadąca autem. Już na pierwszy rzut oka stwierdziła, że kotka nie jest zdrowa, na co wskazywało wychudzenie ciała z jednoczesnym ogromnie rozdętym brzuchem. W najbardziej optymistycznej wersji można było przypuszczać, że jest to niedożywiona kotka w zaawansowanej ciąży. Najważniejsze stało się więc, aby udzielić jej pomocy. Niestety, cechą charakterystyczną zachowania kotów wolno żyjących jest bardzo ograniczone zaufanie do ludzi. Kotka nie ujawniała się i trudno było ją odnaleźć.
Dotarliśmy do osób dokarmiających koty w tej okolicy i uzyskaliśmy informacje, że jest to kotka w wieku około 10 lat, sterylizowana w październiku 2018 r. przez jedną z lubelskich fundacji pro-zwierzęcych. Osoba systematycznie ją dokarmiająca poinformowała nas również, że wówczas przy okazji badań przed zabiegiem sterylizacji, wykonano test w kierunku koronowirusa, który wskazał wynik dodatni. Kotka mimo dużego ryzyka zachorowania ale i zarażania kolejnych zwierząt została ponownie wypuszczona po zabiegu sterylizacji w miejsce swojego bytowania (!). Niedługo potem zaczęła podupadać na zdrowiu. Gdy objawy stały się wyraźne okoliczni mieszkańcy szukali dla niej pomocy, niestety bezskutecznie. Efektem było kilkumiesięczne cierpienie kotki.
W dniu, kiedy udało nam się odłowić kotkę objawy choroby były bardzo silne. Podczas badania lekarskiego stwierdzono skrajne wyniszczenie organizmu, silnie powiększony obrys powłok brzusznych, sierść w bardzo złej kondycji, obniżoną elastyczność skóry, niepełny stan uzębienia, duszność, apatię.
Wykonano badania diagnostyczne, m.in. test płytkowy w kierunku koronawirusa, niestety wynik okazał się dodatni. Wykonie próby Rivalta potwierdziło podejrzenie lekarzy - kotka przewlekle cierpiała z powodu FIP (zakaźnego zapalenia otrzewnej, wywołanego przez koronowirusa). W obrazie USG ujawniano ogromną ilość wolnego płynu w klatce piersiowej i w jamie brzusznej. Stanęliśmy przed bardzo trudną decyzją, ponieważ rokowania były złe. Istniała niewielka szansa na przedłużenie życia kotki pod warunkiem, że nigdy nie wróci na wolność i będzie miała doskonałą opiekę. Możliwe były tylko dwa wyjścia: próba leczenia, niestety przy niewielkiej szansie na powodzenie lub eutanazja. Mimo wykonania punkcji klatki piersiowej i jamy brzusznej w celu upuszczenia części płynu, los tym razem zdecydował za nas. Pomoc przyszła za późno. Pozytywnym efektem naszych działań jest to, że nie musiała umierać długo i w cierpieniu, nie zaraża innych kotów.
Codzienność chorego kota wolno żyjącego to ogromny dramat. Zwykle do ujawnienia schorzenia dochodzi w sytuacjach spadku odporności spowodowanego różnymi czynnikami zewnętrznymi. Kot żyjący w stałym stresie, szukający schronienia w śmietnikach, pod autami, walczący o spokój i pozbawiony wartościowego i systematycznie dostępnego pożywienia nie ma szans na pokonanie wirusa, co znacznie zwiększa ryzyko zachorowania w porównaniu do takiego ryzyka u kotów z prawidłowo prowadzoną profilaktyką zdrowotną i nieporównywalnie lepszymi warunkami życia.
Dziękujemy wszystkim, którzy razem z nami angażowali się w pomoc tej biednej istocie.
...................................................
Drodzy, zmniejszyliśmy kwotę zbiórki do wysokości kosztów, które ponieśliśmy w związku z przeprowadzoną diagnostyką, pobytem kotki w dwóch klinikach i jej kremacją. Będziemy wdzięczni za pomoc w uregulowaniu należności.
Przerażająca chudość w okolicy głowy i łopatek oraz niesamowicie rozdęty brzuch... Taki widok ukazał się naszej Wolontariuszce tuż przed maską auta, którym jechała.
Zostawienie kota w takim stanie bez pomocy, to skazanie go na powolną śmierć w olbrzymim cierpieniu. Powolny chód i jednoczesna walka resztką kocich sił, aby nie dać się złapać. Z relacji osób dokarmiających wolno żyjące koty w tej okolicy wiemy, że przed nami próby złapania kotki podjęły już inne fundacje pro-zwierzęce, jednak bez skutku. Nie poddaliśmy się. Dziś kotka trafiła do kliniki.
WALCZYMY! Bez Waszego wsparcia nie damy rady.
Ładuję...