Horror w pseudohodowli - chore bulldogi i amstaffka porzucone na posesji

Wsparło 138 osób
3 060 zł (61,2%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 6 Września 2019

Zakończenie: 2 Grudnia 2019

Godzina: 23:59

DZISIAJ BĘDZIE DŁUGO O ROXI, ALE WYTRZYMAJCIE 🖤
___________________

Widzicie czarno-białe zdjęcie, więc z pewnością już się domyślacie...

Proszę, nie każcie nam pisać tego strasznego zdania, bo obojętnie jak kolorowo ubierzemy w słowa Tęczowy Most, dalej będzie on miał gorzki zapach śmierci...

Ratując zwierzaki zawsze jesteśmy pewni, że tylko człowiek może naprawić to co zepsuł człowiek.

Jest jednak wiele zmian, których nie odwrócimy.

Zwierzęta pamiętają, i to bardzo dobrze. Nie wymażemy z ich głów katowania, głodzenia, zaniedbania. One zawsze, gdzieś bardzo głęboko, będą miały tę małą drzazgę, która czasami będzie kłuła- boleśnie i bez ostrzeżenia.
Ale możemy tę drzazgę wygładzić, ociosać tak, aby nie była ostra jak sztylet. Robimy to za pomocą miłości, czasu i cierpliwości.
Zwierzę dzięki temu nie zapomni krzywdy, o nie! Ale będzie ona zakopana głębiej, przykryta nowymi, miłymi wspomnieniami. Ta drzazga rzadziej będzie dawała o sobie znać, aż wreszcie skurczy się i pozostawi po sobie jedynie wgłębienie. Wgłębienie w sercu.

Są jednak takie drzazgi, których nikt nie usunie. Te wielkie, tak cholernie kłujące, że nawet zwierzę, które robi wszystko aby zapomnieć, cierpi nieustannie.
Tak właśnie było z Roksanką, amstaffką odebraną z pseudohodowli, skrajnie wyeksploatowaną i porzuconą.

Roxi zaufała nam bardzo szybko, cieszyła się na każde odwiedziny, podskakiwała na swoich krzywych i słabych łapkach, popiskując wesoło. Jeju, dawno nie widzieliśmy tak rozmownego psiaka!
Ta starsza dama zawsze miała coś do powiedzenia. Nie skarżyła się nigdy, każde jej szczeknięcie przepełnione było beztroską psią radością.

Pomimo olbrzymiego bólu.

Ten ból był integralną częścią jej życia- pochodził z powykrzywianych i chorych łap, z listwy mlecznej ociekającej mlekiem non-stop od minimum kilku lat, z przepuklin wielkości ludzkich pięści i z guza na kręgosłupie, który bezustannie krwawił.

Bardzo chory pies, to prawda. Ale zawsze uważamy, że należy walczyć i dopóki lekarze widzą choćby najmniejsze światełko w tunelu, nie poddajemy się.
Tym sposobem wielu psich seniorów, których odbieraliśmy z licznymi chorobami w pakiecie, do tej pory żyją i mają się świetnie.

O Roksankę też chcieliśmy walczyć. Początkowo uważaliśmy, że uśmierzymy jej ból odpowiednimi lekami i po prostu damy jej choćby kilka miesięcy życia bez bólu.

Kiedy dowiedzieliśmy się, że znaleźli się świetni ludzie, którzy powiedzieli: "Bierzmy ją, niezależnie od chorób i kosztów. Bierzemy, bo nie ma dużych szans" szaleliśmy z radości  :)

Już szykowaliśmy jej wyprawkę, rozmawialiśmy z nią i wygadaliśmy się, że niedługo będzie miała swoich ludzi, swój domek i mnóstwo miłości  :). Tylko musi jeszcze chwilę poczekać, ustabilizować się zdrowotnie.

Malutka jakby rozumiała, czekała cierpliwie. Pomimo że chore łapki nie domagały w ostatnich dniach, kiedy panowała brzydka pogoda i trzeba było wynosić ją na siku...

Niestety, leki na zatrzymanie laktacji nie działały, a przepuklina poszerzała się, co stwarzało ryzyko, że dostaną się tam jelita i babcia Roksanka będzie konała w cierpieniach...
Konieczna okazała się operacja, która miała odbyć się dzisiaj.
Wcześniej u kardiologa sprawdziliśmy jej serduszko- okazało się bardzo silne  (y)

Nadszedł więc TEN czas, czas operacji.
Już podczas premedykacji miała problemy z oddychaniem, zrobiono jej więc na stole zdjęcie RTG płuc.
I tu czas zwolnił.
Płuca i tchawica zmienione chorobowo, w fatalnym stanie.

Pora na podjęcie decyzji, którą tak bardzo od siebie odsuwaliśmy- wybudzamy Roksankę pozwalając jej żyć kilka dni i czekając aż ból stanie się nie do zniesienia czy pozwalamy jej zasnąć na zawsze tu i teraz, bez pożegnania i bez przeprosin za to, co człowiek jej uczynił, ale i bez żadnego już bólu.

Trudna decyzja, ale tu ponownie posłuchaliśmy lekarzy.
_______________

🖤🖤🖤
Dzisiaj o godzinie 14:47 wspaniały pies odszedł we śnie, bo kiedyś jakiś bezlitosny człowiek wybrał go do swojego biznesu jako maszynkę do robienia pieniędzy.
Pies jakich wiele, ale NASZ, zdążyliśmy go zabrać. Ale nie zdążyliśmy uratować...
🖤🖤🖤

Przysięgamy, że będziemy walczyć o jak najwyższy wymiar kary dla zwyrodnialców, którzy zgotowali jej taki los.

Drodzy "właściciele" Roksanki,
jeżeli to czytacie, a doskonale wiemy, że tak jest,
pamiętajcie, że nie ujdzie wam to na sucho!

Roksanko, a my się jeszcze zobaczymy, poczekaj na nas.
Szczekaj tak głośno jak zawsze, a na pewno Cię znajdziemy 💔

Pomogli

Ładuję...

Organizator
16 aktualnych zbiórek
86 zakończonych zbiórek
Wsparło 138 osób
3 060 zł (61,2%)
Adopcje