Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Zbiórka się zakończyła, czas na podsumowanie.
Ostatecznie z tej lokalizacji trafiło do nas 15 kotów. Wszystkie w skrajnie złym stanie.
3 z nich niestety nie udało się pomóc :( 2 chore i słabe maluchy zmarły niedługo po przyjeździe do nas. Ostatni, dorosły kocur z bardzo zmienionymi narządami wewnętrznymi i mocznicą, umarł pod koniec września.
5 z tych kotów jest nosicielami wirusa FIV, dlatego są izolowane od innych kotów. Pozostałe zamieszkały w fundacyjnej kociarni.
Wszystkie miały kiepski start i pewnych zmian w ich organizmach cofnąć się już nie da. Liczymy się z tym, że kłopoty zdrowotne mogą nawrócić. Zrobiliśmy jednak co się dało, żeby postawić te koty na łapy i zapewnić im jak najlepszą opiekę. Czy nam się to udało? Oceńcie sami :)
Na zdjęciach jeden z maluchów, Aster:
Na pewno nie byłoby to możliwe bez Waszego wsparcia! Dlatego bardzo, bardzo serdecznie dziękujemy - w imieniu naszym i tych biednych kotów.
To miała być zwykła akcja, po prostu duże stado kotów do sterylizacji. Trzeba zorganizować samochody, sprzęt, miejsce w szpitaliku, miejsca na zabiegi. Standard - zwyczajna, choć duża sprawa, taka jakich pełno w działaniach naszej fundacji.
Miejsce akcji wydawało się wymarzone dla kotów i ludzi. Duża przestrzeń, zieleń, bezpiecznie, daleko od samochodów. Na tym skończyło się to, co dobre. Koty okazały się być w skrajnie złym stanie. Chude, zaropiałe, kichające. Z koszmarnie odbarwionym futrem, co zawsze świadczy o złej kondycji zwierzęcia. Wszystkie są czarne lub bure, niektóre łaciate, a wyglądają jak rudzielce i syjamy... Zobaczcie zresztą zdjęcia... Udało się złapać 14, na miejscu zostało jeszcze przynajmniej kilka. Będziemy podejmować kolejne próby łapania. Wszystkie dotąd przywiezione są spokojne, obsługiwalne bez problemu, większość jest miła lub bardzo miła.
Porządniejsze oględziny już w szpitaliku - wyraźna bardzo silna anemia. Odwodnione. Z zażółconą skórą. Co mogło aż uszkodzić tak duże stado? Dalsze rozmowy przyniosły odpowiedź - otóż jako środek poronny zastosowano u nich... Trutkę na szczury! Nie udało się nam ustalić jaką, kiedy, w jakich dawkach - musimy więc założyć, że całe stado jest otrute bliżej nie wiadomo czym, prawdopodobnie czymś powodującym krwotoki wewnętrzne...
Dodatkowo - przynajmniej część stada to nosiciele wirusa FIV. Najmłodsza dziewczynka ma poza tym jakąś wrodzoną zapewne deformację czaszki. Co nie ułatwia i tak trudnej sytuacji... Rozpoczęła się walka o ich życie. Nie wiemy, ile kotków uda się uratować. Dostają cały zestaw leków, mają rozplanowane dalsze badania. Wiemy jedno - nie powinny tam wrócić. Ich opiekunka jest już zbyt daleko od rzeczywistości. A szans na poprawę warunków lub znalezienie na miejscu nowego opiekuna - nie ma.
Co mamy zrobić ze stadem wynędzniałych kotów, przynajmniej częściowo zarażonych FIV-em? Nie wiemy. Na razie próbujemy uratować im życie. Te, które przeżyją najbliższe dni, będą musiały przejść kilkukrotne badania krwi, testy FIV/Felv. Oczywiście odrobaczenia, odpchlenia (mają na pewno nicienie i wszoły), szczepienia. Wszystkie wymagają odkarmienia, wyrównania niedoborów, sterylizacji/kastracji.
Próba oszacowania kosztów tej akcji? Dobre kilkaset złotych, a pewnie bliżej tysiąca złotych od sztuki... Kwota astronomiczna. Czy możemy zrobić coś innego niż podjęcie próby ich ratowania? Nie, nie możemy.
Ale potrzebujemy pomocy. Twojej pomocy! My działamy tu, na miejscu, lecząc, odkarmiając i wzmacniając. Ty możesz pomóc nam zdobyć fundusze na tę walkę! Wpłać choć parę złotych i roześlij informację o tej zbiórce wszystkim znajomym. Spójrz im w oczy, spójrz na te koszmarnie przebawione futra. One nie są oryginalnie rude, powinny być czarne! Nie są beżowe, tylko bure! Kot na plecach naszej wolontariuszki jest DOROSŁY! Zobacz, jak straszny jest ich stan i pomóż im. Pomóż teraz, prosimy...
Ładuję...