Otruty Rafaello i inni podopieczni proszą o wsparcie!

Zbiórka zakończona
Wsparło 169 osób
6 155 zł (41,03%)

Rozpoczęcie: 31 Stycznia 2021

Zakończenie: 31 Marca 2021

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

To nie jest prośba to błaganie o pomoc! Bez Was i Waszego wsparcia sama jedna nie dam rady. Długi w lecznicach rosną, za chwile nie będą ode mnie przyjmować kotów. W Łowiczu nie ma do tej pory lecznicy obsługującej koty wolnożyjące, a leczyć i kastrować muszę. Poniżej niezapłacona faktura z października, 3 z tego roku i czekam na kolejne.

Wiecie co robię, widać to na moim profilu. Dawno nie prosiłam o wsparcie finansowe, ale... niestety mam faktury do zapłacenia i kolejne koty są leczone. Sama mam u siebie 13 i co jakiś czas tymczasy. Utrzymanie takiej gromadki kosztuje, a 2 koty 11-latnie muszą mieć badania, Coco zaraz będzie miała sterylizację.

Maluchy jak sami wiecie w miarę szybko znajdują domy, ale z dorosłymi jest gorzej, nie mam gdzie umieszczać, więc jak muszę zabrać z lecznicy to zdarza się dom tymczasowy, ale częściej trafiają do płatnego hoteliku.

Styczeń, a ja już mam kilka nowych kotów pod opieką, 

Rafaello , przepiękny kotek zabrany ze wsi, z okolic pewnej restauracji. Bardzo wychudzony, skóra i kości, chory, nie chciał jeść. Kotek dał się wziąć na ręce, był leciutki jak piórko. Ma ok. 8 miesięcy, a ważył niecałe 1,5 kg. W lecznicy zaczął wymiotować i odmawiał jedzenia. Dostawał odpowiednie leki, kroplówki odżywcze i nawadniający. Niestety badania wskazywały na zaburzenia trzustki i było podejrzenie, że kotek zjadł jakąś truciznę. Rafaello (razem z inna koteczka Mamusią) od 15 stycznia przebywa ciągle w lecznicy. Niestety jest problem z jedzeniem, odmawia jedzenia jakiejkolwiek karmy weterynaryjnej, dostaje świeże mięsko. Wiele osób było zainteresowanych adopcją. W przyszłym tygodniu ponowne badania oraz tetsty. Kotek jest już wykastrowany.

Pieszczoch - kotek, który zamieszkał na balkonie mojego mieszkania na sprzedaż. Zabrałam na kastrację, okazało się, że jest wykastrowany, wypuściłam, bo często do mnie przychodziły koty właścicielskie z okolicznych domów. Niestety, on mieszkał sobie na tym balkonie, był tam zawsze, bez względu na godzinę - o której bym tam nie pojechała, on tam był. Codziennie dojeżdżałam 15 km, żeby go nakarmić i wymiziać, bo ważniejsze od karmienia było głaskanie. Wrzucę post adopcyjny z filmikiem z mojego profilu.


Kilka dni temu nastąpiła wielka radość, bo znalazł się domek, tylko warunek, trzeba zrobić testy. Wzięłam Pieszczocha i pojechałam do lecznicy, Grzeczniutki podczas pobrania krwi i... test płytkowy dodatnia - białaczka! Kotek okaz zdrowia, sąd ta białaczka. W poniedziałek będą powtórzone badania testem PCR, bo miałam już przypadki, ze test płytkowy kłamał. Trzymajcie kciuki by wyszedł ujemny. Kotek jest cudowny.

Śnieżynka, maleńka kruszynka wyrzucona na dworcu podczas pierwszej śnieżycy. Jest już w swoim domku, ale za leczenie zapłacić muszę. Więcej na moim profilu (nie mogę skopiować postów, które były edytowane).

Mamusia zabrana ze wsi, chora wychudzona. Dość szybko doszła do siebie, została odrobaczona, odpchlona, zaszczepiona, wysterylizowana, testy ujemne. Jest koteczką bardzo proludzką. SZUKA OBECNIE DOMU. Nadal przebywa w lecznicy, Nie możemy jej wypuścić, bo szkoda, a poza tym ma wygolony bok, a pogoda - sami wiecie jaka.

Muszę ją umieścić w płatnym hoteliku!

Dwa, kilkumiesięczne bure kotki, były w lecznicy, odrobaczone, odpchlone, przebadane i wykastrowane. Karmicielka brała jednego na ręce drugi nieufny. Przez 3 dni były w domu, ale niestety. Zupełnie odmawiały jedzenia, a dom niedoświadczony. Kobieta miała szczere chęci, ale ze względu na to, że nie chciały jeść nawet mięsa, które na wolności uwielbiały, wróciły na działkę karmicielki. Faktura do zapłaty.

Był jeszcze kilkuletni Rudasek, który siedział w lecznicy prawie 2 miesiące i maleńka ruda koteczka z mamusią szylkretką. Są wciąż ogłaszane dwa dorosłe kotki do adopcji w dwupaku, są w domu tymczasowym w Warszawie i muszą siedzieć w klatce... Plus kilka innych.

Nie wiem, czy ze wszystkimi wydatkami zmieszczę się w 5000 zł, tym bardziej że jeszcze są do zapłacenia wcześniejsze faktury. W wolnej chwili zrobię skany i umieszczę faktury tutaj. Wybaczcie, ale jestem tak zrezygnowana, że tę zbiórkę piszę, już kilka dni. Nie lubię prosić o pieniądze, ale nie mam innego wyjścia.

Liczę na Wasze wsparcie, bo nie raz udowodniliście, jacy jesteście wspaniali.

Pomogli

Ładuję...

Organizator
0 aktualnych zbiórek
35 zakończonych zbiórek
Wsparło 169 osób
6 155 zł (41,03%)