Umierająca Sonia i Luna zjadane żywcem przez pchły

Zbiórka zakończona
Wsparło 51 osób
2 500 zł (100%)

Rozpoczęcie: 28 Września 2020

Zakończenie: 30 Października 2020

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

"Bo gdyby jutra nie było,
Ocalić trzeba tę miłość
Bo tylko to liczy się na tej planecie łez"
Dlaczego człowiek zapytany co zrobiłby gdyby został mu jeden dzień życia odpowiada zawsze:
- Spędziłbym go z ukochanymi, z przyjaciółmi.
- Spełniłbym swoje marzenie.
- Kochałbym!

Nikt nie mówi o zarobieniu o życiu na pokaz i pustym pławieniu się w luksusie! Bo tak naprawdę w naszym życiu liczy się miłość, bliskość i druga istota do przytulenia. Jedna z tych ślicznych dziewczynek może nie mieć jutra. Druga jutra nie wyobraża sobie życia bez tej pierwszej. Obie, tak jak my ludzie, chcą kochać i przytulać się tu i teraz. Nie jutro. Nie za tydzień. Bo słońce nie dla wszystkich jutro wzejdzie. Sonia 11 lat, jej córka - Luna - 4 lata. Tyle mają.

Tyle żyły w smrodzie, brudzie, pchłach i byle jakim żywieniu. Tyle czasu musiały odczuwać nieustanny świąd skóry - pchły zjadały je żywcem. Ważą w okolicach 5 kg każda! Obsesyjne drapanie się, szorowanie brzuchem i całym ciałem o ostry beton utworzyły rany. Ciągłe swędzenie, niepokój i znów ten ciągły, uporczywy - trwający nawet w nocy okrutny świąd skóry! Ile się te małe ciałka wycierpiały - wiedzą tylko one!

Zjadające je pchły zdążyły doprowadzić do poważnego pchlego zapalenia skóry. Młoda sunia się pozbiera i będzie cudownym kompanem osoby, która da jej to, na co zasługuje każdy pies. Sierść stanie w końcu jedwabna i zapewne stanie się powodem do zachwytu niejednego przechodnia. Są w typie maltańczyka.

Ale... Dla 11-latki każda sekunda może być ostatnia. Teraz nie cierpi, nic jej nie boli, chciałaby jeszcze pożyć. Wieloletnie zaniedbania, doprowadziły jednak do licznych, niestety nieoperacyjnych guzów, które w każdej chwili mogą zakończyć jej żywot. Czy będzie to dzień? Miesiąc? Nie wiadomo. Ale wiadomo, że ta zmaltretowana przez życie sunia zasługuje na najpiękniejsze ostatnie chwile. Na miłość, poczucie bezpieczeństwa, szczęście... Ona nie zdaje sobie sprawy z tego, że odchodzi.

Każdy dzień jest na wagę złota. Pozwólmy jej na to, by zaznała szczęścia. By zobaczyła, co znaczy szczęśliwe pieskie życie. By kiedyś tam, gdy znajdzie się po drugiej stronie tęczowego mostu, mogła wesoło pomerdać ogonkiem i spojrzeć na nasz świat z miłością, a nie z nieopuszczającym ją strachem i zwątpieniem w człowieka. Pozwólmy jej być szczęśliwym psem. Ocalić może ją tylko miłość. 

Obie spokojne, uległe i związane ze sobą nad życie. Cały czas miały tylko siebie i nie zmienimy tego. Suczki mogą iść do adopcji tylko "w pakiecie". Pamiętaj, jutra nie ma! Jest tu i teraz! Te dwie skrzywdzone dziewczynki potrzebują domu, bo jutro dla jednej z nich może nie nadjeść. Bo jutro dom dla jednej z nich może okazać się marzeniem nie do spełnienia...

14.pazdziernik 2020

Wczoraj przestało bić maleńkie serduszko naszej Soni....Mimo, że była z nami od 9 września wniosła w Psią HAupę wiele radości. Rozkochała wszystkich... Każdy z nas widział w tym małym psim ciałku ogrom miłości, spokoju i pogodzenia się z tym, że niebawem odejdzie.
Wiedzieliśmy, że Sonia umrze...była z nami ponad miesiąc, zdecydowanie za mało!
Niestety dla Soni zostało tylko leczenie paliatywne, gdy pozestala jeść, wstawać -od razu zauważyliśmy, że sprawdza się czarny scenariusz, na który przygotowali nas weterynarze.
Naszej iskierki już nie ma....ale dalej świeci dla nas w ciałku swej córeczki Lunki.
Dziękujemy Soniu, ze mogliśmy Cię poznać-byłaś dla nas cudownym, kochanym i bardzo mądrym pieskiem.
Do zobaczenia....

Pomogli

Ładuję...

Organizator
0 aktualnych zbiórek
32 zakończone zbiórki
Wsparło 51 osób
2 500 zł (100%)