Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzielna kocia mama odchowała całą piątkę maluchów. Wszystkie zdrowe jak rydze mogą wkroczyć w samodzielne życie. Trójka maleństw już w nowych domach, dwójka czeka na stałych opiekunów. Przed wszystkimi wspaniała przyszłość na kanapie i z pełną miseczką. Uwielbiają mizianie – będą go miały w nadmiarze! Dziękujemy za wsparcie :-) .
Mamy dla Was bardzo fajną historię :-). W Gdyni na ulicy Żeromskiego, przyszły na świat 4 mruczące maluszki. Urodziły się w kociej budce, ale zostały przez wolontariuszkę Fundacji Viva z grupy lokalnej Pomorski Koci Dom Tymczasowy, wraz z mamą zabrane do lecznicy. Przy gdyńskiej ulicy miały więcej szans, żeby zginąć pod kołami samochodu niż żeby przeżyć. Kocia Mama choć dzika, zaufała ludziom i pozwoliła pomóc swoim dzieciakom.
Ponieważ akurat nie było żadnego wolnego Domu Tymczasowego, rodzina musiała zamieszkać w szpitaliku. Kilka dni później na drodze tej samej wolontariuszki, stanęły kolejne małe biedy. W Łebczu na jednej z działek rozpoczynano prace budowlane. Teren był niwelowany, a właściciel gruntu tuż przed rozpoczęciem robót znalazł w krzakach kocie maleństwa. Były bez mamy. Ta ostatnia przypuszczalnie w związku z rozpoczynającymi się pracami wyniosła część potomstwa, potem bała się wrócić. Maluchy zostały same. Nie było wyjścia – wolontariuszka zabrała szkraby. Maluchy potrzebowały jednak albo butelki, albo nowej mamy. Wolontariusze starają się nie łączyć miotów z powodu ewentualnych chorób, ale sytuacja była podbramkowa. Nie było fizycznej możliwości odkarmienia kolejnych maleństw butelką. I tak dwójka kociąt trafiła do mamy z Żeromskiego…
Pierwsza doba była mocno stresująca. Czy kotka przyjmie podrzucone maluchy? Czy malce dadzą radę, skoro już około doby były bez matki? Nowe kociaki były dużo mniejsze od „oryginalnych” maminych dzieciaków. Ale udało się. Okazało się, że maluchy mają potężną wolę życia, a kocica z czułością zajęła się podrzutkami. W lecznicy stwierdzono, że nowymi, słabszymi kociakami zajęła się nawet jeszcze bardziej czule niż swoimi rodzonymi dziećmi. Mamy więc happy end!
Patchworkowa rodzinka mieszka w lecznicy, maluchy rosną jak na drożdżach. Kociaki rozrabiają, bawią się wszystkim, co jest w ich zasięgu. Szczęśliwy koci sześciopak plus zadowolona mama. Kotka nie przepada za ludźmi, zostanie zatem wypuszczona po odchowaniu dzieci i wysterylizowaniu (aby już nigdy nie musiała rodzić maluchów). Za to jej dzieci są słodkimi kluskami do kochania.
Zanim trafią do nowych domów muszą zostać przygotowane do adopcji: odrobaczone, zaszczepione. Trzeba też zakupić kolejną partię karmy dla kotek karmiących i dzieciaków. Do tego żwirek i podkłady higieniczne - przy żywiołowych maluchach jedno i drugie idzie jak woda. Na koniec konieczna będzie sterylizacja kotki. Czeka tez faktura za hotelowanie całej siódemki. Na wszystko potrzebne są fundusze. Dorzućcie grosik dla tej fajnej rodzinki, cegiełkę do ich szczęścia.
Ładuję...