Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Historia podobna do wielu. Ktoś po prostu podrzucił kociaka w okolice domu zwierzolubów, bo wiedział, że dobrze trafi.
Kociak zadomowił się w stodole, ale robiło się już zimno, więc zaczął szukać cieplejszego schronienia i garnąć się bliżej ludzi. I tak ujawnił się rodzinie. Ciężko było złapać kociaka, bo był dziki, ale po wielu próbach się udało. Kotek był nieufny, bał się ludzi i innych kotów, ale dzięki uporowi dzieci został oswojony. Okazało się wtedy, że jest to młoda kotka, dlatego dostała imię Podrzutka. Wszystko było dobrze, aż nagle kicia stała się z dnia na dzień osowiała, bez humoru i apetytu.
Kotka została zawieziona do lekarza, bo jej stan pogarszał się bardzo szybko. W gabinecie wykonano szereg badań i już w ciągu pierwszych kilkunastu minut została postawiona najgorsza z możliwych diagnoza - panleukopenia. Kicia trafiła pod opiekę fundacji w bardzo złym stanie. Z trudem utrzymywała pozycje siedzącą i ciagle się przewracała. Temperatura ciałka wskazywała 35 stopni, a to dużo poniżej normy. Objawy nie były typowe dla tej choroby - kotka nie wymiotowała i nie miała biegunki. Niestety, poza dodatnim wynikiem testu w kierunku panleukopenii kicia ma również zmiany osłuchowe wskazujące na chorobę dolnych dróg oddechowych. Tyle w jednym niespełna 1,5 kg ciałku.
Niemalże natychmiast podano jej płyny nawadniające w kroplówce i surowicę od kociaka, któremu kiedyś pomogliśmy, a teraz systematycznie jest dawcą dla innych. Ponadto, otrzymała szereg leków podawanych podskórnie, dożylnie i domięśniowo.
Kicia walczy o życie. Czy nierówna walka z wirusem okaże się zwycięska? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że bez odpowiedniego leczenia oraz bez surowicy na pewno przegra. Prosimy wszystkich Państwa o pomoc finansową. Pierwsze dwa dni leczenia wyniosły około 400 zł, a to dopiero poczatek.
W imieniu Podrzutki prosimy o pomoc.
Ładuję...