Życie w ciągłym strachu… co ta za życie?

Zbiórka zakończona
Wsparło 70 osób
668 zł (24,74%)

Rozpoczęcie: 30 Lipca 2015

Zakończenie: 27 Września 2015

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Poldi zaraz po urodzeniu podzielił los setek psów. W wieku 5 tyg on i jego brat zostali wyrzuceni do rowu przy bardzo ruchliwej trasie. Tylko dzięki spostrzegawczości dziewczynki, która wracała ze szkoły do domu, udało się uratować braci. Maluszki zostały zabrane i trafiły do domu tymczasowego grupy lokalnej Fundacji Viva – Zwierzaki z Mińska.


Już na pierwszej wizycie u weterynarza okazało się, że maluchy dręczy wyjątkowo trudny do wyleczenia pasożyt – nużeniec. Choroba rozwija się, gdy następuje spadek odporności organizmu. Do sytuacji takich dochodzi, kiedy szczeniaki przebywają w złych warunkach, są niedożywione. W wyniku choroby szczeniaki wyłysiały i musiały być poddane długiemu leczeniu. Tym samym maluchom przesunął się termin pierwszego szczepienia i pierwsze spacery, tak ważne w tym wieku. Dzięki możliwości poznawania świata psiak jest odważny i potrafi zmierzyć się z różnymi sytuacjami.


Trudno powiedzieć, czy to miało wpływ na małego Poldka, ale faktem jest, że w wieku ok 3 miesięcy Poldi na pierwszych spacerach trząsł się ze strachu jak przysłowiowa galareta. Zupełne przeciwieństwo swojego brata Korka, który z kolei wyrósł na przebojowego szczeniaka, który szybko znalazł dom. Poldi też znalazł, ale ze względu na swoje zachowanie i pogłębiające się zachowania, takie jak: siusianie na widok obcych, ucieczki ze spacerów do domu, przeraźliwe szczekanie na każdą obcą osobę, sprawiły, że Poldi szybciej wrócił z adopcji niż do niej trafił.
 


Poldi mieszka obecnie w hoteliku dla psów. Ma tak doskonałą opiekę i wszystko co potrzeba. Niestety, lęki go nie opuściły. Nadal oddaje mocz pod siebie, gdy ktoś wyciągnie rękę i chce pogłaskać, ucieka przerażony, gdy chce się do niego podejść, szczeka na wszystko i wszystkich. Jest niewolnikiem swojego ciała. Męczy się, boi, denerwuje. I choć nie widać cech fizycznych tej choroby to na pewno cierpi. Są to już bardzo daleko posunięte objawy i pomóc może tylko specjalna terapia pod okiem wykwalifikowanego behawiorysty. Niestety, taka pomoc, ze względu na ceny wizyt, jest dla nas nieosiągalna. A Poldi nie ma jeszcze roku…


Czy może liczyć na Waszą pomoc? Czy uda nam się wspólnie przywrócić mu radość szczenięcego życia?

Ładuję...

30 zł

ŚPIOCH

Organizator
0 aktualnych zbiórek
681 zakończonych zbiórek
Wsparło 70 osób
668 zł (24,74%)