Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nasza Fundacja powstała w 2020 roku z misją ratowania psów w całej Polsce. Leczymy, kastrujemy, sterylizujemy, przygotowujemy do adopcji i szukamy najlepszych domów dla naszych czworonożnych podopiecznych. Chcemy, aby trafiły do rodzin, które zapewnią im dach nad głową, poczucie bezpieczeństwa, pełną miskę i ocean miłości na resztę życia.
Choć trudno w to uwierzyć, głównymi filarami Fundacji są tylko dwie osoby – Maria i Paweł. Sami nie dalibyśmy rady, dlatego wspierają nas niezastąpieni wolontariusze. Jednym z nich jest nasz anioł stróż – pani Irena.
[Megi. Trafiła do nas z urazem kręgosłupa, który w każdej chwili mógł doprowadzić do złamania. Została przeprowadzona operacja, ma stałą rehabilitację i akupunkturę, która bardzo jej pomaga. Dzięki temu może funkcjonować, choć wymaga dożywotniej opieki.]
Pod naszą opieką znajdują się psy w różnym stanie – starsze, chore, dzikie, odebrane interwencyjnie z łańcuchów czy ulicy. Wiele z nich wymaga długiej socjalizacji, aby mogły ponownie zaufać człowiekowi. Leczenie psów uratowanych z dramatycznych warunków trwa miesiącami i wiąże się z ogromnymi kosztami. Jednak nigdy nie żałujemy – pomaganie daje nam radość, poczucie satysfakcji i sensu.
[Pluto. Zabrany ze schroniska, gdzie nikt nie wiedział, co mu jest. Sfinansowaliśmy pełną diagnostykę, dzięki której wykryliśmy anaplazmozę i mogliśmy natychmiast wdrożyć leczenie.]
Nasi podopieczni mieszkają w domowych hotelikach, gdzie mają zapewnioną całodobową opiekę, jak w prawdziwym domu. Regularnie odwiedzają najlepszych lekarzy weterynarii, a na co dzień zajmują się nimi osoby z doświadczeniem – behawioryści oraz opiekunowie wielu psich nieszczęść.
Niestety, znaleźliśmy się w kryzysie. Jesteśmy "pod kreską". Dochody z bazarków charytatywnych i wsparcie Darczyńców już nie wystarczają. Codziennie zmagamy się z pytaniem: jak opłacić rachunki? Jak zapewnić psiakom leki, pożywienie i dach nad głową? Jak odmówić pomocy istocie, która całe życie znała tylko ból i odrzucenie?
[Jureczek. Dosłownie wyrzucony na śmietnik. Otrzymał pełne wsparcie weterynaryjne od okulisty przez dermatologa. Teraz przed nim czyszczenie zębów i dalsza diagnostyka, bo wykryliśmy u niego zmiany na śledzionie, które wymagają regularnych badań.]
[Figaro. Zabraliśmy go ze schroniska ważącego 14 kg. Została przeprowadzona operacja jelit, i mimo kilku lat z nami, nadal wymaga stałych wizyt u weterynarza i leczenia. Zadbaliśmy o jego zęby, jest na specjalistycznej karmie i na stałe przyjmuje leki na tarczycę, trawienie i demencję. Co 2 miesiące zabieramy go na diagnostykę.]
Nie potrafimy przestać pomagać. Nie chcemy się poddać. Dlatego pierwszy raz w historii Fundacji organizujemy zbiórkę na tak dużą kwotę. Potrzebujemy Waszego wsparcia! Każda, nawet najmniejsza wpłata, to krok ku ratowaniu kolejnego życia. To szansa na nowe, lepsze jutro dla tych, którzy nigdy nie zaznali dobra od człowieka.
[Malwa. Przyszła do starszego pana po udarze i tam urodziła 7 szczeniąt. Zabezpieczyliśmy całą rodzinę, wykonaliśmy pełne badania, szczepienia, testy na parwowirozę i badania u kardiologa szczeniaczków. Szczeniaki znalazły domy, ale ona nadal czeka – wysterylizowana, zdrowa, gotowa do adopcji.]
[Lori. W schronisku była wciśnięta za budę, bała się dotyku, jak ognia Przeprowadziliśmy intensywną pracę nad jej socjalizacją w bezpiecznych i domowych warunkach, zapewniliśmy opiekę behawiorysty. Obecnie diagnozujemy jej problemy gastrologiczne i walczymy o jej stabilizację.]
Nie zostawiajcie nas samych. Pomóżcie nam pomagać! Wesprzyj naszą zbiórkę i daj naszym podopiecznym nadzieję na lepsze jutro. Dziękujemy z całego serca!
[Pestunia. Ze schroniska zabraliśmy ją z podejrzeniem nowotworu śledziony. Przeprowadziliśmy pełną diagnostykę, która to wykluczyła, ale teraz, po latach pod naszą opieką, ponownie wykryliśmy zmiany. Monitorujemy jej stan, finansujemy kolejne badania i dbamy, by czuła się każdego dnia kochana]
[Nina. W schronisku nazywana „nieśmiałą”, ale prawda była brutalniejsza – przez miesiąc u nas wciskała się w kąty i niszczyła wszystko ze strachu. Dzięki pracy behawiorysty jest obecnie wulkanem energii, przytulasem, ale nadal psiakiem, który wymaga świadomego opiekuna.]
Ładuję...