Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wyjątkowy pies - niezwykle dzielny i silny... Taki był FADO
Zabrakło czasu na ratunek. Zabrakło odpowiedniej reakcji pierwszego lekarza...
Gdyby los potoczył się inaczej, zapewne Fado dalej stąpałby po tej ziemii. Biegałby i bawił się swoją ulubioną piłeczką... bo bardzo kochał to robić.
Próbowaliśmy. Mogliśmy podjąć próbę ratowania tego cennego życia dzięki Waszemu wsparciu. Dzięki Wam Fado nie tylko mógł zawalczyć, mógł także odejść bez dalszego cierpienia. Zasnąć spokojnie. Za to wszystko dziękujemy Państwu my i zapewne Fadzio, który gdzieś tam z góry patrzy teraz na nas. Może biega teraz za Tęczowym Mostem za tęczową kolorową piłeczką. Tak, chcemy wierzyć w to, że jest mu teraz dobrze i choć nasze serducha płaczą.
W załączeniu zamieszczamy częściowe faktury za opiekę pooperacyjną i ostatnią, niestety... nieudaną reoperację Fado w klinice Multiwet w Warszawie.
Nie mamy dobrych wieści. Otrzymaliśmy telefon od lekarzy weterynarii, którzy ratowali Fado w Klinice "Multiwet" w Warszawie. Nastąpiły komplikacje. Po kolejnych badaniach wskazano na konieczność ponownego otwarcia jamy brzusznej.
Okazało się, że jelita odmówiły pracy. Pomimo usunięcia ich sporego odcinka podczas wcześniejszej operacji (o czym pisaliśmy wcześniej) pojawiły się kolejne zrosty, które uniemożliwiały normalne funkcjonowanie przewodu pokarmowego i wydalniczego. Konsekwencją tego była możliwość kolejnego usunięcia prawie 0,5 metra jelita, jednak wówczas pies nie miałby szans na życie bez bólu. Lekarze nie dawali mu już żadnych szans. Nie pozostał już nawet cień nadziei. Podjęto trudną i właściwą decyzję, by odszedł za Tęczowy Most. Fado został dośpiony podczas zabiegu, kiedy spał. Nie zdążyła pożegnać Go rodzina, która czekała na Niego aż wróci do domu, ani my zaangażowani w Jego ratowanie...
To był Wyjątkowy pies - niezwykle dzielny i wytrwały...
Trudno nam coś więcej napisać, bo ściska nas za gardło. Rocznie ratujemy kilkaset psów. Niewiele jest takich sytuacji...
Bardzo dziękujemy Państwu za dużą pomoc i zaangażowanie się w zbiórkę środków na leczenie tego psa. Jest to dla nas bardzo ważne, bo bez Was nie miałby szans na walkę...
Ratujemy życie codziennie i stajemy oko w oko z oprawcami zwierząt. Jakoś dajemy radę. W przypadku "Fado" przegraliśmy z czasem i ze zbyt późną informacją, iż potrzebuje On pomocy. Pomocy, której w sposób fachowy nie otrzymał od lekarza weterynarii z Tomaszowa Mazowieckiego.
Dziś odbieramy "Fado" i pochowamy Go. Za kilka dni zajmiemy się lekarzem weterynarii, który przez zaniedbania doprowadził do Jego śmierci. Powinien on ponieść odpowiedzialność za swoje czyny.
Dziś po południu z Przychodni gdzie całodobowo przebywa psiak na intensywnej opiece medycznej otrzymaliśmy informację, iż stan psa się pogorszył. Przez dwa ostanie dni mieliśmy już nadzieję, iż dziś odbierzemy go z kliniki i przewieziemy do naszego azylu. Wiadomości były napawające optymizmem, ponieważ pies samodzielnie już chodził, jadł i pił. Takie były ustalenia iż dziś zabieramy go do domu.
Ale po południu otrzymaliśmy informację iż "Fado" poczuł się źle. Wykonane USG potwierdziło iż w jamie brzusznej zbiera się płyn. Nie wiemy skąd pochodzi. Wspólnie z lekarzami stwierdziliśmy iż należy go natychmiast otwierać i ustalić przyczynę krwawienia. Trzymajcie Państwo kciuki. Za kilka godzin będziemy wiedzieć jakie są wyniki operacji.
Jest bardzo źle. Dziś wieczorem trafił pod naszą opiekę wyniszczony labrador: skóra i kości. Pies jest w ciężkim stanie. W jego jelitach od kilkunastu tygodni znajduje się ciało obce - kawałek ścierki, którą połknął. Trwa walka o jego życie. Obecnie w Warszawie odbywa się operacja ratująca jego życie. Potrzebujemy pilnie pomocy w opłaceniu kosztów tej interwencji i zabiegu, a także opieki pooperacyjnej w klinice całodobowej.
Psiak trafił do nas z Tomaszowa Mazowieckiego. W listopadzie zjadł kawałek ścierki. Miejscowy lekarz weterynarii, do którego zgłosili się zaniepokojeni właściciele, zamiast wykonać RTG psa i wyjąć cało obce - czekał i leczył psa w innym kierunku. Tak było przez kilka miesięcy. Pies chudł w oczach...
O tej sprawie dowiedzieliśmy się przypadkiem. Psa zabraliśmy natychmiast do kliniki w Warszawie.
Wykonaliśmy badania krwi. Wyniki były niepokojące, natychmiast też podano psu do żołądka kontrast, by wykonać RTG.
Po chwili psiak leżał już na stole i szykowany był do badania RTG.
Niestety, potwierdziło się najgorsze. Po chwili na monitorze widzieliśmy już, gdzie jest zator w jelitach. Dlatego pies wymiotował wszystko co jadł.
Musieliśmy jeszcze przed planowanym zabiegiem pojechać na badanie USG. To potwierdziło najgorsze. Psu bez zabiegu pozostało kilkanaście godzin życia.
Obecnie od kilku godzin trwa operacja ratująca życie. Do tej pory samo przygotowanie do zabiegu psa pochłonęło 800 zł. Sam zabieg wyniesie ok. 1500 zł. Po nim musimy przewieźć psa do całodobowej przychodni weterynaryjnej w Warszawie. Jego stan po operacji jest ciężki, bo lekarze usuwają dużą część jelit. Lekarze przecinają je, by sprawdzić, gdzie jest ciało obce.
Na jelitach są zrosty i jest mocny stan zapalny. W Przychodni Weterynaryjnej "Jatagan", gdzie trwa obecnie operacja - psem zajmuje się kilku lekarzy i technicy weterynarii. Z jelita usuwają oni to co zjadł pies w... listopadzie 2018 r., a czego nie zauważył lekarz weterynarii z Tomaszowa Mazowieckiego.
Gdy operacja dobiega końca zwierzę jest powoli zszywane. To bardzo precyzyjna praca. Trzeba dokładnie zaszyć jelita. Okazuje się, iż prawie 3/4 jelit zostało usuniętych. Skomplikowany zabieg powoli się kończy.
Zabieg to jedno. Natomiast sama opieka pooperacyjna przez kilka dni to kolejne prawie 2000 zł. Dobowy koszt pobytu psa to kilkaset złotych.
Bardzo prosimy o pomoc! My na bieżąco za pośrednictwem tego portalu będziemy informować, jaki jest stan psa.
Ładuję...