Maciek - kotek postrzelony śrutem

Zbiórka zakończona
Wsparło 46 osób
844 zł (42,2%)

Rozpoczęcie: 11 Marca 2014

Zakończenie: 1 Maja 2014

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

W sobotę 8 lutego wolontariuszki Fundacji Viva, działające na terenie Trójmiasta pod nazwą Pomorski Koci Dom Tymczasowy, dostały pilne zgłoszenie z terenu miasta Wejherowa. Telefon, który odebrały był tak niepokojący, że nie czekały nawet chwili – od razu pojechały na miejsce...




Tak opisują to co zastały: na miejscu zobaczyłyśmy kotka, młodego, ale w bardzo złym stanie. Brudny, wychudzony, obolały. Nie stawał na tylnej łapie i to ta łapa najwyraźniej była źródłem jego złego stanu. Młody kotek był obolały, ale też niezwykle ufny. To z pewnością nie był dziki kot! Szybko udało się go złapać i obejrzeć. Stan był na tyle zły, że nie chciałyśmy czekać do rana. Mimo późnej pory pani weterynarz zgodziła się na nas poczekać, więc kontenerek z kotkiem zapakowałyśmy do samochodu i jak najszybciej ruszyłyśmy w drogę. W lecznicy okazało się, że łapka jest mocno spuchnięta. Pani weterynarz szybko ustaliła przyczynę opuchlizny... była to... jedna malutka dziurka. Decyzja weterynarzy była natychmiastowa: znieczulamy kota i robimy dokładne badania. Zdjęcie RTG nie pozostawiło złudzeń: wieloodłamowe złamanie z przemieszczeniem powstałe na skutek POSTRZELEBNIA ŚRUTEM! Do tego zwierzątka strzelano!!! Ktoś zabawił się kotem, chciał celowo zadać mu ból... może nawet zabić...


Kotek musiał zostać postrzelony jakiś czas temu, rana była bardzo zainfekowana, wdało się zakażenie. Kocurek dostał antybiotyk, leki przeciwbólowe i przeciwzapalne. W pakiecie, na nowe życie dostał też imię. Już nie był jednym z bezimiennych bezdomnych kotów z ulicy, został Maciejem. Niestety, nowe życie źle się zaczęło. Zapadła decyzja o odroczeniu zabiegu do czasu zwalczenia zakażenia i zmniejszenia się obrzęku. Przez 3 kolejne dni Maciek dostawał antybiotyki. Niestety, bardzo słabiutki Maciuś nie chciał ani jeść, ani pić, dlatego też aby go wzmocnić przed operacją trzeba było mu podawać kroplówki. Na szczęście Maciek okazał się rozsądnym, miłym kocurem i ładnie poddawał się zabiegom i już 11 lutego można go było operować. Nie był to prosty zabieg, gdyż kość udowa została zmiażdżona i trzeba było ją zespoić w kilku miejscach. Na szczęście wszystko ładnie się udało. Przez parę dni po operacji Maciek musiał jeszcze dostawać antybiotyki.


Przed Maćkiem jeszcze długie leczenie i rehabilitacja. Każda zmian opatrunku odbywa się w znieczuleniu, ponieważ konstrukcja metalowo - kostna jest jeszcze dość krucha i nie możemy ryzykować, że kotek nie będzie współpracował i cokolwiek uszkodzi. Teraz Maciuś przebywa w domu tymczasowym.


Maciek ma około 1,5 roku, jest miłym, przyjacielskim kotkiem. Nie pozwólmy by został kaleką. To ludzie wyrządzili mu taką krzywdę! Niech zatem i Człowiek będzie mu wybawieniem i ulgą w cierpieniu. Kosztowna operacja Maćka, wiele wizyt u weterynarza, zmiana a potem odjecie opatrunku i rehabilitacja to koszt jakiego same nie uniesiemy mając pod opieką 100 innych kotach w domach tymczasowych oraz 300 wolno żyjących, którymi się opiekujemy. Ogromnie prosimy Państwa o pomoc w ratowaniu Maćka!!!

Organizator
0 aktualnych zbiórek
681 zakończonych zbiórek
Wsparło 46 osób
844 zł (42,2%)