Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Liwka dzięki Państwu otrzymała niezbędną pomoc. Dziś jest już po zabiegu sanacji jamy ustnej. Usunięte zostały prawie wszystkie ząbki, dzięki czemu może spożywać posiłki bez bólu.
Staruszka dochodzi jeszcze pomału do siebie, ale już coraz mniej boi się otaczającego świata i dotyku człowieka. Jeszcze niedawno nie pozwoliła się dotknąć, dziś jeszcze ze strachem, ale już nie reaguje paniką przy zbliżaniu ręki i próbie wykonania przy niej jakichkolwiek prostych czynności. Strzyżenie graniczy jeszcze z cudem, ale radzimy sobie jak możemy ;) Dziękuje Państwu bezpieczna staruszka Liwka:
Ktoś wyrzucił ją przy drodze z Węgrowa do Siedlec. Zaniedbaną, wychudzoną. Całą w strupach i ropie. Czy miała szansę przeżyć przy ludzkiej znieczulicy? Skrajnie wyniszczona i odwodniona leżała i spodziewała się śmierci. Czekała, aż zapali się dla niej iskra nadziei. Od wyroku ocaliło ją serce ludzi, którzy ją dostrzegli. Walczymy o nią od kilku godzin. Potrzebujemy pomocy.
To już kolejny przypadek, gdy urzędy zawodzą, policja rozkłada ręce, a miejscowi udają, że nie widzą problemu. Od minionego poniedziałku, kilka kilometrów za Węgrowem, 30 metrów od drogi w polu leżał pies. Niewielki, choć mocno wychudzony. Skóra i kości. Sam się tam nie znalazł, ponieważ do zamieszkałych posesji było daleko, a suczka nie była w stanie nic zobaczyć. Spuchnięty pysk, cały w ropie i kołtunach to wieloletnie zaniedbania.
Leżała na polu prawie tydzień. Żadna z miejscowych osób nie zareagowała. Kiedy kierowcy z drogi dzwonili po pomoc, zderzyli się ze znieczulicą. Wszyscy kazali czekać, bo to... długi majowy weekend i urzędy nieczynne. Ona jednak nie miała czasu. Dzień za dniem uchodziło z niej życie. Wychudzona do granic możliwości konała na polu. Dziś mężczyzna w słuchawce telefonu prosi o pilną pomoc Pogotowie dla Zwierząt. Wskazuje dokładnie miejsce - Będę czekał aż przyjedziecie, pies jest w ciężkim stanie... - tłumaczy.
Zawiadamiamy policję, ale ta też nam nie pomaga, nie ma telefonu do pracownika gminy Liw, który odpowiada za sprawy bezdomnych zwierząt. Jedziemy więc sami. Gdy dojeżdżamy, suczka nie podnosi się, dotykamy, by sprawdzić, jaki jest jej stan.
Jest mocno wychudzona: skóra i kości, znacznie odwodniona. Nie wiemy, czy nie widzi, bo straciła wzrok, czy może ma tak zarośniętą dredami głowę. Sierść jest całe w ropie - jest w uszach, nosie, jamie ustnej. Próbujemy ją ratować. Jedziemy z nią do lekarza weterynarii, który ocenia jej stan na ciężki. To suczka w typie sznaucera. Bardzo zaniedbana. Organizm jest tak silnie niedożywiony, że potrzebne do funkcjonowania składniki skompensował z własnych mięśni, które są w zaniku.
Próbujemy ratować psa: kroplówki, leki, badania krwi, USG to tylko część zabiegów, jakie musimy opłacić. No i całodobowa opieka weterynaryjna. Robimy wszystko, aby pies przeżył. Za kilka dni jak jej stan się polepszy, czeka nas wizyta u okulisty, a potem zabieg usunięcia większości zgniłych zębów. Musimy to zrobić, by minął stan zapalny jamy ustnej. Po powrocie od lekarza próbujemy ją chociaż odciąć z dredów.
Suczka otrzymuje od nas imię Liwka. Potrzebuje naszej i Państwa pomocy. Dlatego w jej imieniu prosimy o Wasze nieustające wsparcie. Postawimy ją na łapki?
Ładuję...