Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ile warte jest kocie życie? Dla nas jest bezcenne.
Pamiętacie historię Barbi? W listopadzie zeszłego roku malutka koteczka została potrącona przez samochód. Leżała na poboczu drogi z połamanymi nóżkami, ból był tak ogromny, że nie mogła się ruszyć, pomimo tego, że każdy samochód, który ją mijał wywoływał u niej strach i chęć do ucieczki. Na szczęście znalazła się jedna osoba, która się nad nią zlitowała i zabrała ją do schroniska. Jeszcze tego samego dnia trafiła do lecznicy, w której została zoperowana. Jednej nóżki nie dało się uratować, ponieważ została zmiażdżona, natomiast druga została złożona na płytę.
Byliśmy pewni, że to już koniec tej smutnej historii. Maleństwo przeszło tak wiele, że myśleliśmy, że to, co najgorsze jest już za nią, że za kilkanaście dni wyzdrowieje i będzie korzystała ze swojego kociego życia…
Barbi zachowywała się jak zdrowy, pełen energii kociak. Choć cały czas była zamknięta w klatce by nie stała jej się krzywda, to bawiła się swoimi ulubionymi szeleszczącymi zabawkami, miała przeogromny apetyt, a gdy tylko widziała człowieka to mruczała i zaczepiała łapeczką by ją głaskać. To przeuroczy i kochany kot. Nic nie wskazywało, że stanie się coś tak strasznego.
Połamana łapka, która została zoperowana i złożona na płytę zaczęła wyglądać i pachnieć coraz gorzej. Kolejne badania RTG wykazały, że kości w ogóle się nie zrastają. Zapach, który był wyczuwalny podczas zmiany opatrunków nie wróżył nic dobrego. Kolejna wizyta nas załamała... DOSZŁO DO MARTWICY! Stan był na tyle poważny, że martwica zaczęła obejmować również kość. Malutkie kosteczki jak szpilki zaczęły odrywać się od siebie i wydostawać się z rany sprawiając Barbi dodatkowego bólu i utrudniając codzienne życie.
Ostatnia szansa – kolejna konsultacja ortopedyczna, tym razem w Legionowie. Przed operacją pobrano wymaz z rany, a następnie podjęto próbę złożenia złamanej kończyny na stabilizator zewnętrzny. I znów, kolejne złe wieści. Rana jest zainfekowana jest dwiema bakteriami. Jedna z nich jest oporna na prawie wszystkie antybiotyki. Jedyną opcją jest wykonanie autoszczepionki w laboratorium zewnętrznym. Druga bakteria jest troszkę łagodniejsza, ale mimo wszystko i tak zagraża życiu i zdrowiu kotki. Wolontariuszka oddając swoją podopieczną do szpitala, przytuliła ją mocno i obiecała, że jest w najlepszych rękach.
Mijał tydzień, od kiedy kotka jest w szpitalu, stan nadal jest bardzo poważny, ale lekarze robią wszystko, co w ich mocy, by ratować Barbi oraz jej nóżkę. Mimo swojego stanu nie traci pogody ducha, mruczy i ociera się o dłonie lekarzy. Wszyscy są zachwyceni tym, że mimo takiego cierpienia ona dalej chce żyć, dalej chce być jak zdrowe koty i chce móc bawić się z ludźmi!
Po kilku dniach spędzonych w klinice Barbi wreszcie trafiła pod opiekę naszej wolontariuszki. Codzienna pielęgnacja rany, codzienna zabawa szeleszczącymi zabawkami, karmienie, głaskanie.. To wszystko bardzo je zbliżyło i stworzyło wyjątkową, mocną więź. Podczas kolejnej wizyty znów wykonano RTG nóżki… Po kilku miesiącach dostaliśmy wreszcie pierwszą dobrą wiadomość – kości zaczęły się zrastać!
Po kolejnych kilkunastu dniach powrotu do zdrowia przyszła pora na wizytę kontrolną w lecznicy. Kotka była bardzo radosna i nie mogła się doczekać wycieczki. Lekarz powiedział, że kości zrosły się bardzo dobrze i nie ma przeciwwskazań do tego, by zdjąć stabilizator i kołnierz. Barbi chyba przeczuwała, że tego dnia zostanie uwolniona z klatki, bo tuliła się do każdego lekarza wydając przy tym radosne pomruki. Kilka pierwszych dni kotka spędziła na oswajaniu się z całym domem. Pół roku spędzone w klatce, nie złamało w niej ducha ciekawości, jaką koty w sobie mają i jej ulubioną zabawą stało się zaglądanie do każdego kąta w domu.
Poznała inne niepełnosprawne zwierzęta, które z nią mieszkały. Zwierzaki ze względu na swoją niepełnosprawność rozumiały, że Barbi należy do ich „specjalnej” rodziny i muszą na nią uważać. Zabawy z nową przyjaciółką przebiegały delikatnie i z czułością. Najmocniejszą wieź kotka ma z Lokim. To on pocieszał ją przy przemywaniu rany, to on mruczał do niej, gdy kotka zwijała się z bólu. Był przy niej prawie cały czas.
Gdy wszystko wydawało się, że będzie dobrze i Barbi jest na dobrej drodze do bycia sprawnie niepełnosprawnym kotem, chora nóżka znów zaczęła ją boleć… Ból był na tyle ogromny, że nasza wolontariuszka jeszcze tego samego dnia – bardzo późno wieczorem – pojechała z kotką do Legionowa. Trasa dobrze kotce znana z przyjemnej zmieniła się na ponad godzinną jazdę w bólu. Po dotarciu do kliniki Barbi miała zrobione RTG nóżki i okazało się, że zrost, który się wytworzył znów pękł...
BYLIŚMY ZAŁAMANI! Dopiero co kotka zaczęła wracać do zdrowia i znów musiała wrócić do klatki. Jedyna dobra wiadomość była taka, że pęknięcie nie było aż tak duże i obyło się bez stabilizatora, lecz łapka i tak została zoperowana i założono płytę.
Widać jak z każdym dniem odzyskuje siły - psi i koci przyjaciele stoją na wysokości zadania i zaglądają do klatki Barbi i pocieszają ją, że jeszcze troszkę i będzie mogła bawić się z nimi po całym domu.
To kociątko ma zaledwie 8 miesięcy, a od 6 miesięcy walczymy o jej sprawność. ONA ZASŁUGUJE NA TO, BY ŻYĆ I CIESZYĆ SIĘ ŻYCIEM. Błagamy, pomóżcie nam w walce o zdrowie Barbi. Prosimy o każdy grosik, który pomoże nam w opłaceniu faktur za jej leczenie. Od stycznia jeździmy kilka razy w miesiącu do Legionowa. Dojazdy, operacje, hospitalizacja, wizyty i badania kontrolne na ten moment wyniosły nas prawie 15 tysięcy.
A to jeszcze nie koniec... według zaleceń czekają nas wizyty kontrolne, podczas których będą wykonywane zdjęcia RTG, aby ocenić kiedy będzie można wyjąć płytkę.
Ładuję...