Wyrzucone jak śmieci z pseudohodowli - ratujemy...

Wsparło 612 osób
32 345,11 zł (129,38%)

Rozpoczęcie: 6 Maja 2025

Zakończenie: 31 Grudnia 2025

Godzina: 23:59

18 Czerwca 2025, 09:50
Razem mamy ich 14 - czternaście...

Boje się odbierać nieznane telefony; boję się, że znów będzie informacja o nowym kocie w "waszym" typie...

Przybyło ich trzy: DWUNASTY (bo to jedyny u nas samiec i pers), TRZYNASTKA I CZTERNASTKA.

Koty wyniszczone, ale wytrzymały w lesie ponad 5 tygodni... jak? Cudem... tylko cudem i z pomocą jakiś sił, które postanowiły roztoczyć nad nimi opiekę.

Zaczynam się modlić, nie ważne do kogo; to tylko modlitwa i podziękowanie.

Podziękowanie za te odnalezione; modlitwa za te, których nie uratowaliśmy...

Robimy to z Waszą pomocą; bez Was żaden z tych kociaków nie dałby rady...

Dziękujemy...

Pokaż wszystkie aktualizacje

19 Maja 2025, 11:06
JEDENASTA... ta nam ucieka, ucieka, choć trzymamy...

JEDENASTA ogólnie już szesnasta odnaleziona...

JEDENASTA spędziła w lesie 7 dni!!!

Bez jedzenia, bez picia, w zimnie, w deszczu...

Oberwała sobie filc walcząc o przetrwanie...

Ile strachu, lęku paraliżującego, ile cierpienia zafundował jej potwór, które skazał te koty na powolną smierć z głodu.

To koty, które sobie nie poradzą w terenie; nie potrafią polować, nie potrafią znaleźć jedzenia...

Krzaki, trawy, zarośla, mokradła to dla nich śmierć...

Walczymy o nią, bo dla kota 7 dni bez pokarmu to uszkodzone nerki, uszkodzona wątroba... to droga w jednym kierunku; ale będziemy ratować...

Teraz śpi...

17 Maja 2025, 10:18
mamy kolejne koteczki - one spędziły w lesie wiele dni, są wyczerpane

Kochani, naprawdę nie chcemy już więcej podnosić zbiórki; bo każda taka zmiana oznacza, że znaleźliśmy kolejne...

A może własnie powinnismy się cieszyć, że je znajdujemy... że jest szansa na uratowanie kolejnych kocich żyć...

Zakrojone na naprawdę szeroką skalę poszukiwania przyniosły sygnały od ludzi z okolic; i mamy - DZIEWIĄTA złapana w klatkę-łapkę; DZIESIĄTA schroniła się w psiej budzie i dostaliśmy sygnał; zabezpioczoną wyciągnęliśmy z tej budy i już u nas.

Niestety, stan dziewczynek nie jest optymistyczny, bo one od ponad tygodnia wałęsały się się po lasach, mokradłach, łakach, drogach...

Najwązniejsze, to przyzwyczaić do reguralnego jedzenia; ogolić, sprawdzić wszystkie parametry...

Śpią teraz niespokojnie każda w swoim kenelu... niespokojnie niestety...

Izolujemy od wcześniej znalezionych.

A wcześniejsza ósemka, po odkarmienieu, w ciepełku, w swoim pokoju, po ogoleniu - odżyła nieco... i wszystkie dostały rujki... mamy więc w domu małe piekiełko... ale to dla nas naprawdę pieśni, które koją... bo to oznacza poprawę stanu ogólnego.

A z rujką poradzimy sobie w odpowiednim  czasie.

Bardzo Wam wszystkim dziękujemy, bardzo.

I przepraszam, że ta kwota się zwiększa, ale...

Ale wiecie co?

Mamy sygnał o dóch kolejnych i od wczoraj stawiamy łapki, patrolujemy teren; i modlimy się o to, że je znaleźć... pomódlcie się z nami...

10 Maja 2025, 15:14
kolejne wyrzucone na śmierć koteczki u nas

Więc spełnił się nasz najczarniejszy sen...

8 maja odebraliśmy z gminnej przechowalni koteczkę z tego samego wyrzutu; niestety, jej towarzyszka nie przeżyła, umarła anim dotarła pomoc.

Chichoce więc diabeł; a może szlocha... nad podłością ludzką...

10 maja, dzisiaj rano, w lesie trzy koteczki... pies zobaczył jedną; pojechaliśmy natychmiast... zebraliśmy trzy...

Wyrzucone najprawdopodniej dzisiejszej nocy...

Bestia? Bestia to za mało...

Jak znaleźć? Jak ukarać?

Zwiększamy kwotę zbiórki, bo mamy teraz 8 dziewczyn do pełnej opieki; diagnsotyki, golenia, sterylizacji; do leczenia gorączki i wszystkich przypałości, do odkarmienia, bo one wszystkie poniżej 2 kg...

8 wyrzuconych na śmierć u nas ratowanych; ja już nie mam słów w sercu...

1 maleńka nie dała rady; umarła na mokradłach nieopodal Samotworu...

3 kocurki ratuje wrocławskie schronisko...

Nic nie pozostaje bez echa; takie zbrodnie też; uwierzcie, że zrobimy wszystko, co jesteśmy w stanie zrobić, żeby dojść do tego  ludzkiego ścierwa...

Pomocy... błagamy dla nich; tych skazanych na śmierć, bo już przestały być opłacalne...

07 Maja 2025, 21:36
strach, wycofanie, ale i zaczęłyśmy jeść...

Nie opowiemy Wam o sobie, nie potrafimy.

Nie opowiemy, co za nami, może i pamiętamy, ale pamiętać nie chcemy.

Nie wyjaśnimy, co macie zrobić, żebyśmy poczuły się bezpiecznie; sami wymyślcie.

Nie chcę, nie chcę, nie chcę już więcej... nie podchodź, nie rań, nie wykorzystuj...

Tak bardzo chiałabym je przekonać, że są bezpieczne; że już nigdy i nikt nie będzie zmuszał do zbliżeń, do zachodzenia w ciążę, do rodzenia, do pożegnań...

Tak bardzo się cieszę, że zaczęły jeść; dzisiaj rano miseczki były puste; ważne, żeby jadły wszystkie.

Dziękujemy za każdą wpłatę, za każdą...

Nie zmuszamy do niczego. Chcemy, żeby ich otwarcie się było wynikiem zaufania i poczucia, że są bezpieczne...

Niech jedzą, niech się stają silne.

Dalej będziemy opowiadać... spokojnej nocy.

Wiecie co to jest? To upodlone, zmarnowane, cierpiące cztery życia. Wiecie kto to jest? To cztery kocie życia znalezione na skraju lasu w trawie.

Dostaliśmy informacje o dwóch kotach w trawie w zagajniku, takim miejscu, gdzie wyrzuca się śmieci... gdzie ludzie dają najgorsze świadectwo o sobie; myślałam, że gorzej być nie może, ale to, co dzisiaj na miejscu zastałam, zabiło mnie...

Przerażone, otępiałe ze strachu, przytulone do siebie i do ziemi... śmierdzące, chore, skołtunione, oklejone własnymi odchodami cztery istoty, które ktoś wyrzucił w krzaki obok innych śmieci... znalazłam cztery (!!!) koty...

Cztery koty w tzw. typie rasy lub ras; nie znam się na rasach, znam się na tyle na kocich nieszczęściach, że od razu nasunęło mi się podejrzenie - pseudohodowla!

Bez transportera, luzem do bagażnika zapakowane, pochowały się w kątach przytulone do siebie; pojechaliśmy w pierwszej kolejności do domu po kontenerki, a potem do Pani Doktor... na pierwsze oględziny.

Wszystkie cztery to kotki, ponad 6 lat, bardziej nie ma możliwości sprecyzować; z ranami skóry. Na trzech filc, kołtuny, oklejone własnymi odchodami, śmierdzące, słabe, lejące się przez ręce, gorączka 39,6 do 39,9 stopni; kacheksja, waga od 1,6 do 1,8 kg...

Jak długo nie jadły?

Jak dawno zostały wyrzucone?

Ile razy rodziły?

Co wycierpiały?

Służyły jako maszynki do rodzenia; stało się coś, co skończyło ich piekło; a potem z premedytacją skazano je na śmierć z głodu, rozszarpane przez dzikie zwierzęta, pod kołami aut... jakakolwiek by nie była, byłaby okrutna i przerażająco bolesna.

Znalazł je pies na spacerze... znalazł pies...

To się nie skończy dopóki będzie popyt na tanie rasowce kupowane na portalach sprzedażowych, przez internet, na targach; a i tych renomowanych nikt z kupujących nie sprawdza do czasu, kiedy zakupiony za grubą kasę zwierzak okaże się "wybrakowany"... to ludzie narażają je na takie upodlenie...

Jeszcze nie jedzą, to bardzo źle, bo jedna z maluszek jest bardzo słaba; będą kroplówki, ale w domu, tak w domu, nie w klatce, nie w kenelu, w domu... one już nigdy nie będą zamknięte w takiej norze, która wymusza skulanie się... budzi strach, wspomnienia...

Co mogliśmy zrobić na dzisiaj, zrobiliśmy. W cieple, spokoju, bez króliczej klatki teraz siedzą... jak się uspokoją serca... wejdę do nich i powiem, że zdechnie kiedyś ten, który im to zrobił. Komu persika z hodowli? Komu? Dzisiaj umarły we mnie słowa... Dzisiaj kolejny raz proszę o pomoc; bo leczenie będzie długie i kosztowne; a potem chciałabym, żeby życie pokazało tej czwórce bardziej uśmiechniętą twarz.

One już były w piekle; przez ludzi zgotowanym piekle przez ponad 6 lat... niech ta trawa pośród śmieci będzie ich ostatnim przystankiem w tym piekle. Teraz jesteście z nami... proszę, chciejcie żyć. Proszę o pomoc!

Pomogli

Ładuję...

Organizator
4 aktualne zbiórki
31 zakończonych zbiórek