Nieszczęśliwy wypadek, zakażenie i martwica po ugryzieniu

Zbiórka zakończona
Wsparło 90 osób
2 535 zł (40,23%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 17 Grudnia 2022

Zakończenie: 15 Maja 2023

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Sarna, jeden z pierwszych azylowych psiaków, królowa wybiegów i serc osób, które są na miejscu. Niestety, w jej codziennym, spokojnym życiu nastał ogromny kryzys, nawet jak teraz o tym piszemy, to łzy cisną się do oczu.

Mała Sarna uważa azyl za swój dom, nieważne, że kanapy są podarte, że jedzenie nie z najwyższej półki i ciągle nowi lokatorzy kręcą się pod bramą. To miejsce jest jej jedyną, bezpieczną przystanią, jaką zna. Ta dzielna 7-latka wdała się w nieprzyjemną bójkę z nieproszonym gościem. 

Szczury to stworzenia, które szanujemy, lubimy, ale niekoniecznie chcemy je w azylu, zwłaszcza kiedy próbują skrzywdzić naszych podopiecznych. Nie chcemy dolewać do kociołka złej sławy tych gryzoni, dlatego skupimy się na ofierze, a nie samym konflikcie. 

Sarna została dotkliwie pogryziona przez szczura, pomimo leczenia z każdym dniem było tylko gorzej. Suczka nie do końca rozumiała, co się z nią dzieje, zaczęła opadać z sił, łapki nie chciały nosić jej puchatego ciałka, nawet ogonek jakoś przestał wachlować, jak to miał w zwyczaju. W rany wdała się martwica, a co gorsze infekcja wpłynęła na pracę nerek.

Nie byliśmy przygotowani na aż tak poważną sytuację. Podjęliśmy wszelkie możliwe działania, by dźwignąć Sarnę. Widzieliśmy wiele ran, ale te były wyjątkowo duże, sączące się i sam ich widok sprawiał ból. Przemywanie tych odsłoniętych kawałków ciała było gehenną dla obu stron, futerko sklejało się od ropy. Mieliśmy świadomość, że staramy się ją ratować, ale jednocześnie stwarzaliśmy jej dodatkowy ból podczas zabiegów.

Podobno pies wyczuwa emocje człowieka, dlatego z gulą w gardle, hamując tyle łez ile zdołamy, walczyliśmy o jej zdrowie. Czasem patrzyła na nas, a w jej oczach było widać zagubienie, potrzebowała ukojenia, ale niestety tylko czas mógł wyleczyć te rany. Niestety one zamiast się zmniejszać,  rozlewały się na jej małym ciałku bardziej i bardziej. Lecznica była w klinice, leki zbijały rosnącą gorączkę, a my powoli traciliśmy nadzieje. Wtedy nikt nie myślał o kosztach, pisaniu zbiórek, wtedy najważniejsza była Sarna. Nie wiedzieliśmy, czy dożyje następnego dnia, straszna była myśl, że ostatnie chwile spędzi tak bardzo cierpiąc. 

W końcu nastąpił wyczekiwany przełom, jest lepiej, rany zaczynają się zasklepiać, jeszcze nie podnosimy wiwatów zwycięstwa, ale jesteśmy w stanie podzielić się z Wami tą historią i poprosić w imieniu Sarny o pomoc w opłaceniu jej rachunków… To kolejny pies, który nie ma domu, rodziny, ma tylko nas i osoby, które teraz czytają o jej heroicznej walce o własne życie. 

Pomogli

Ładuję...

Organizator
4 aktualne zbiórki
89 zakończonych zbiórek
Wsparło 90 osób
2 535 zł (40,23%)
Adopcje