Sasanki nie ma już z nami... Ale musimy opłacić jej ratowanie. Błagamy o pomoc 😔

Nie udało się uratować kotki Sasanki 😔 Była już gotowa na dom. Ola, która prowadzi cudowny dom tymczasowy dla "trudnych" kotów, przez cały rok pracowała z Sasanką, by przygotować ją do adopcji... Zgłosili się nawet chętni, by ją pokochać na zawsze...

Niestety, wiosną koteczce siadło zdrowie. Zaczęło się od pęcherza, potem stan zapalny nerek, który zaczął rozprzestrzeniać się na inne organy - malutka zaliczyła w ciągu miesiąca stan zapalny żołądka, górnych dróg oddechowych, straciła apetyt i musiała być dokarmiana strzykawką. Codziennie otrzymywała kroplówki dożylne i podskórne. Potem pojawiła się anemia - sytuacja była na tyle poważna, że trzeba było zlecić transfuzję krwi... Nie pomogło - organizm zaczął walczyć z przetoczoną krwią, poziom czerwonych krwinek znów mocno spadł, leukocyty poszybowały w górę... Pozostała jeszcze biopsja w celu zdiagnozowania zmian nowotworowych - podejrzewaliśmy chłoniaka.

Nie zdążyliśmy... Mimo podjętej walki, zaangażowania, wydanych pieniędzy - nie udało się. Tak po prostu. Sasanki nie ma już z nami 😭 Nam został ogromny żal, tęsknota i stos faktur do zapłacenia. Codzienne wizyty u weterynarza, kroplówki, transfuzja krwi... To wszystko zmiażdżyło ekostrażowy budżet.

Widzicie, porażki są wpisane w ratowanie zwierząt. Robimy, co w naszej mocy, by ratować ich życie - ale ta moc, choćby najszczersza, może nie wystarczyć. Dlatego prosimy, pomóżcie nam pokryć koszty leczenia koteczki. Sasance nie przywrócimy już życia - ale po opłaceniu faktur możemy dać szansę kolejnym istotom ❤️

Biegaj, koteczko, za tęczowym mostem. Jesteśmy pewni, że Twoje białe wąsiki, czarny smoking i biały krawacik zrobią furorę po tej drugiej stronie.... Elegancka na zewnątrz, dzika w sercu. Zawsze będziemy o Tobie pamiętać 💔