Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Shiro wyzdrowiał i znalazł cudowny dom.
Bardzo dziękujemy za Wasze wsparcie.
Zastanawiałeś się kiedyś jak to jest stracić wszystko w jednej chwili? Wyobraź sobie: jesteś małym dzieckiem, ktoś siłą zabiera Ciebie i twojego brata z domu, rozdziela z najbliższymi na zawsze. Potem wywozi Was, nie wiesz dokąd i porzuca w obcym miejscu. Na twoich oczach ginie twój brat.
Ty jesteś chory i słaby w nieznanym miejscu nie wiesz gdzie szukać pomocy… ale wciąż jeszcze żyjesz… Brzmi, co najmniej jak scenariusz filmu pokazującego czasy wojny i okupacji; w rzeczywistości to częsty, smutny scenariusz kociego żywota.
Historia zaczyna się od kotki, której nikt nie chciał wysterylizować. Przyszła wiosna, kotka urodziła więc kocięta, a małe kocięta = wielki problem. Problemów trzeba było się pozbyć: tym razem oprawca postanowił wykorzystać w tym celu tzw. „metodę pudełkową”.
Wpakował więc maluchy do pudła i wywiózł kilka kilometrów dalej, aby je porzucić. Oprawca był jednak z rodzaju tych „dobrodusznych” wiedząc, że w okolicy mieszkają wolontariusze fundacji pomagającej bezdomnym kotom wyrzucił kociaki w okolicy ich domu.
Tym sposobem zmazał z siebie resztki wyrzutów sumienia „przecież dobrzy ludzie je znajdą, zaopiekują się nimi i kociaki będą żyły długo i szczęśliwie” i zadowolony wrócił do domu. Niestety, jeden z maluchów ginie przejechany na drodze, drugi przerażony chowa się w krzakach i swoim płaczem naprowadza na siebie osoby z pobliskiego domu, które szybko organizują dla niego pomoc. Tak malec trafia do domu tymczasowego Fundacji Felineus.
Oto Shiro około 2-miesięczny kocurek – żyje, ocalał, ale czy przeżyje? Maluch ma początki kociego kataru, a na jednym bardzo spuchniętym oczku lekarze diagnozują u niego chlamydiozę oczną. Od razu dostał antybiotyk, kropelki i leki na odporność oraz profilaktycznie surowice na panlekopenie, która ostatnimi czasy zbiera śmiertelne żniwo w okolicy. Leczenia wymaga także świerzbowiec. Kociak jest wygłodzony i zaniedbany: puchate kocie futerko trzeba było solidnie przystrzyc bo było oblepione rzepami, które nie dały się wyciągnąć.
Marzenia Shiro o kochającym domu są jednak póki co odległe, najpierw musimy go wyleczyć, wzmocnić jego odporność, zaszczepić i dopiero wtedy będziemy mogli rozpocząć poszukiwania nowego domu. Niestety, opieka nad tym szkrabem generuje kolejne potężne koszty, których fundacja nie jest w stanie udźwignąć. Prosimy więc o pomoc Ciebie dobry człowieku: twój jeden SMS, czy wpłata - to nadzieja Shiro na lepsze życie.
Ładuję...