Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, dzięki Wam udało sie zoperować Sonieczkę i zapewnić wszystko czego potrzebowała. Zdjęcia jak widać pokazują więcej niż 1000 słów :) Dziękujemy!!!
Sunię ktoś wyrzucił pod koniec zimy w lesie. Starszą, wysłużoną, niepotrzebną... Przez jakiś czas ganiała jak w amoku, nie dawała do siebie podejść.
Z wiosną ulokowała się w starej opuszczonej stodole, ale była bardzo czujna i, gdy tylko nasza wolontariuszka próbowała tam zajrzeć, od razu uciekała. Na szczęście przyzwyczaiła się do często przechodzącej tamtędy kobiety, która podrzucała jej jedzenie. Któregoś dnia poszła za nią. Od tego czasu trzymała się jej domu, niestety kobieta nie chciała mieć psa i, mimo że regularnie dawała jej jedzenie - do domu nie zapraszała. I wtedy znowu pojawiła się nasza wolontariuszka. Poprosiła kobietę, aby pozwoliła zostać psu, obiecała kastrację i pomoc w ogarnięciu.
Zaczęły pracować nad oswajaniem Soni - takie imię dostała. Wszystko szło powoli, spokojnie i wydawało się, że już koniec jej bezdomności. I wtedy pojawiła się cieczka... Sonia w miłosnym szale zaczęła ganiać po wsi, a za nią hordy psów. Wzbudziła tym olbrzymią niechęć mieszkańców, któregoś dnia w stronę psów poleciała petarda. Wystraszone uciekły i tyle je widziano... Pojawiła się znowu kilka dni temu, wymęczona ledwo chodząca, wczoraj udało się ją złapać. W tym czasie kobieta, która obiecała jej dom, bardzo się zamartwiała, więc gdy Sonia wróciła, natychmiast uszczelniła ogrodzenie i przygarnęła.
My, zgodnie z umową, musimy ją wykastrować aborcyjnie, odrobaczyć, usunąć guzy z listwy mlecznej, zorganizować budę. Wolontariuszka powiesiła jej na szyi kiltix, a nowa Opiekunka od razu ugościła mięskiem. Pomóżcie nam zadbać o Sonię i dać jej dobre życie!
Ładuję...