Błagamy, pomóżcie spłacić nam ten dług

Zbiórka zakończona
Wsparły 82 osoby
3 000 zł (100%)

Rozpoczęcie: 19 Lutego 2020

Zakończenie: 15 Kwietnia 2020

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Uratowany przed rzeźnią, a jednak nie przeżył. Zabiła go zła diagnoza, niekompetencja, rutyna. Nam pozostał ogromny ból, złamane serce i dług, który musimy zapłacić. Bardzo prosimy, pomóżcie.
 
Kucyk Jacuś, uratowany od rzeźni. Razem z przyjaciółką Agatką przyjechali do stowarzyszenia. Czekało na nie pełne miłości, troski i opieki życie. Któż mógł przypuszczać, że zamiast po życie, Jacuś przyjechał po śmierć. Od handlarza mało który konik wychodzi zdrowy. Przeważnie są zabiedzone, chore, wymagające weterynaryjnej opieki i leczenia.
 
Tak też było z Jacusiem. Był zabiedzony i chory. Pierwszą pomoc otrzymał jeszcze w fundacji, która ratowała go przed rzeźnią. Ale stres związany z podróżą i daleka droga do stowarzyszenia, spowodowały nawrót choroby. Po przybyciu na miejsce od razu został wezwany weterynarz. Zbadał, wdrożył leczenie. Jacusiowi zaczynało się poprawiać. Jednak zdziwienie budził fakt, że jeszcze podczas kuracji prowadzący weterynarz podał środek na odrobaczenie. Od tego momentu, dla Jacusia zaczęła się równia pochyła. Z każdą godziną coraz gorzej się czuł. Jednak wzywany weterynarz bagatelizował sprawę. Nie przyjeżdżał, bo, a to był u innego pacjenta, a to w innym znacznie oddalonym miejscu. Jak już przyjechał, nadal bagatelizował sprawę. A Jacuś z każdą godziną coraz gorzej się czuł. Nie widząc innej możliwości pomocy, prezes stowarzyszenia na cito zorganizował transport i przewiózł Jacusia do kliniki dla koni. Dopiero tam Jacuś otrzymał należytą pomoc. Został przebadany, prawidłowo zdiagnozowany i zakwalifikowany na operacyjny stół. Jednak te wszystkie działania, jak się później okazały, były zbyt późno. W wyniku silnej kolki, spowodowanej zapchaniem jelit po podaniu środka odrobaczającego, nastąpiła martwica jelit, cienkiego, grubego i okrężnicy. Jak stwierdził dr Golonka, nie było z czego naprawiać i żeby skrócić cierpienia Jacusia, jedynym humanitarnym wyjściem, było pozwolić mu odejść.
 
To nie tak miało być. On miał żyć. Niestety trafił na nieodpowiedniego weterynarza, którego zadufanie w swoją nieumyślność, pewnie rutyna i na koniec arogancja spowodowały, że Jacusia spotkała śmierć. Jesteśmy załamani, cały czas z naszych oczu płyną łzy, a serce rozpada się na milion kawałków. Po Jacusiu pozostał ogromny żal, złamane serce, ale też ogromny dług. I tu do Was nasi kochani przyjaciele ogromna prośba. Wiem, że Jacusiowi życia nie przywrócimy, ale też nie możemy pozostać z długiem. Mamy Agatkę, która bardzo rozpacza. Mamy Zeuska i wiele innych zwierząt, o które musimy zadbać. Koszt pobytu Jacusia w klinice dla koni w tym operacji wyniósł 3 tys. zł. Błagamy, pomóżcie spłacić nam ten dług. Z góry dziękujemy!

Pomogli

Ładuję...

Wsparły 82 osoby
3 000 zł (100%)