Stałem się zbędny, wylądowałem na ulicy. Czy Gandzio zazna jeszcze szczęścia?

Zbiórka zakończona
Wsparło 26 osób
730 zł (121,66%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 11 Marca 2019

Zakończenie: 7 Maja 2019

Godzina: 02:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

"I że cię nie opuszczę aż do śmierci...". Te słowa powinny mieć prawo wypowiadać tylko psy. One nie kłamią, nie obrażają się, nie krzywdzą, nie porzucają i nie ranią nas. Robią to tylko raz - gdy odchodzą za tęczowy most.

One po prostu chcą... Kochać bezwarunkowo, zawsze, na zawsze, w biedzie i nędzy, byle przy swoim człowieku... Oczekują tylko odrobiny miłości, zainteresowania ze strony swojego człowieka.
Nie oszukujmy się. Posiadanie psa to dla wielu osób często tylko obowiązek, co więcej -przykry obowiązek. Zwłaszcza gdy psiak już nie wygląda ładnie, śmierdzi, zaczyna chorować. Taki chory świat.

Wymieniony na nowszy model? A może na żywy alarm? Może to niechciany spadek po zmarłej babci/cioci? Może razem z nadchodzącą wiosną trzeba było wymienić starego, brzydkiego, zaniedbanego psa na jakiegoś słodkiego pieska modnej rasy? Były właścicielu, ty masz "czyste" sumienie? Bo nie zabiłeś? Dla takiego staruszka to cios ostrzem prosto w serce...

Gandzio to kolejny podopieczny, który trafił pod opiekę naszego Kącika. Przyjechał wczoraj. Od około 2 tygodni mieszkał na łące. Psiak był bardzo słaby, osowiały, bez sił, miał sznurek na szyi. Dostrzegły go dobre duszę, które donosiły mu jedzenie oraz wodę, dzięki czemu uratowały mu życie. Psina nabrała troszkę sił, dostał też prowizoryczną budkę.

Jednak przebywał na terenie osoby, która nie lubi zwierząt oraz której Gandzio bardzo przeszkadzał. Nikt nie zadeklarował mu pomocy, nikt nie wyciągnął pomocnej ręki do starego, biednego psa... Nikt takich nie chce, wiem. Ale to nie jego wina, że po latach wiernej służby został "oddelegowany w trybie pilnym".

Wczoraj Gandzio dzięki Emie, która kolejny raz pojechała ze mną, aby pomóc, psiak spędził noc w cieple. Bezpieczny. Wczoraj walczył, chciał gryźć, bronił się. Został na noc w klinice 4 łapy w Starachowicach. Dziś przyjechałam, podeszłam do jego klatki w szpitaliku i zaczął się cieszyć! Jak otworzyłam klatkę, wskoczył mi na ręce. Już bez warczenia i protestów.

Gandzio bardzo dużo pije, ma problemy ze słuchem, słabiej widzi. Jest chudy, ma przerzedzoną sierść, pełno dredów, śmierdzi jakby siedział w jakiejś oborze. Do psów się cieszy.

Została pobrana krew do badań, dostał advocat na pasożyty wewnętrzne i zewnętrzne. Na razie zajął kenel, gdzie ma sucho i ciepło, dostał puszkę z karmą oraz wodę. Kolejna bida, która potrzebuje pomocy - nie można było przejść obojętnie. Na razie niech się troszkę uspokoi, dojdzie do siebie i ogarniemy go z zewnątrz oraz będziemy robić dalsze badania. Gandzio ma około 12 - 13 lat, na ten moment waży ponad 7 kg.

W imieniu Gandzia proszę o pomoc dla niego, bez Was ciężko ratować kolejne psie istnienia. Razem możemy odmienić los Gandzia, ale tylko razem...

Kontakt: 570 240 703

Pomogli

Ładuję...

Wsparło 26 osób
730 zł (121,66%)
Adopcje