Interwencja. Tofik po wypadku zgodnie z zaleceniem lekarza został zamknięty w szopie.W bólu czekał tydzień na pomoc!

Kolejny telefon z prośbą o pomoc. Pies wpadł pod auto. Cierpi. Został zamknięty w szopie w nadziei, że łapa się sama zrośnie. Trwa to już tydzień. Lokalny weterynarz stwierdził, że łapa jest bardzo połamana i trzeba szukać ortopedy.

Nadmienił, że operacja będzie kosztowała nie mniej niż 2000 zł. Właścicielka nie mając takiej kwoty, nie chcąc poddać psa eutanazji, zamknęła go w szopie, gdyż taka była sugestia lekarza. To żart? 

Cierpiał tak  tydzień. Samotny, chory nie otrzymał pomocy! Dobrze, że ktoś nas zawiadomił.

Tak właściwie to nie powinniśmy przyjmować już pod nasze skrzydła kolejnego psa. Borykamy się z zadłużeniem w lecznicach.

Jesteśmy małą grupą, która kastruje dużą ilość wiejskich psów oraz leczymy wiele zwierząt z interwencji. Nie nadążamy. Jesteśmy wolontariuszami. Nie mamy dotacji. Leczenie zwierząt jest bardzo drogie.

Piesek miał otwartą ranę. Larwy much dodatkowo zadziałały. W ostatnim momencie pies otrzymał ratunek. Łapa i miednica nie miały szans same  się zrosnąć. Aż trudno sobie wyobrazić, jaki byłby finał... Według  lekarzy zapalenie i śmierć. Tofik ma  złamaną kość podudzia i kość miednicy.

Operacja trwała 3 godziny. Teraz Tofik przebywa w klinice całodobowej. Jesteśmy załamani. Rachunek trzeba zapłacić. Nie możemy oddać na razie pieska, gdyż potrzebuje profesjonalnej opieki. Właścicielka mu jej nie zapewni. Jeżeli teraz uszkodzi się łapa, to zostanie już tylko amputacja. Musi zostać w klinice dłuższy czas. To kosztuje.

Błagamy Was o pomoc w opłaceniu leczenia, pobytu w klinice i rehabilitacji. Noga i miednica są scalone i trzeba teraz dać Tofikowi czas i opiekę. Psiak ma dopiero dwa lata.

Animalsi z Gorzowa.