Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ze środków pozyskanych na zbiórkę opłaciliśmy transport koni w kwocie 501 zł. W załaczeniu potwierdzenie przelewu dla firmy, która była wynajęta do tego celu.
Zwierzętom w nowym miejscu udzielona została natychmiast opieka weterynaryjna. Opłacilismy dwie faktury za leczenie w kwocie 1750 zł.
Miesięcznie za pensjonat dla tych koni płacimy 1600 zł. Do tej pory na ich utrzymanie rozliczyliśmy kwotę 2600 zł. Oto jedna z faktur na 1600 zł.
W dniu 5 listopada br. mimo wysiłków lekarzy weterynarii i pracowników stajni stan jednego z koni - "Sando" był zły. Dalsza walka o jego życie byłaby tylko przedłużaniem cierpienia. Koń był tak wyniszczony, iż mimo udzielone pomocy nie rokował szansy na poprawę. Deczyją lekarzy został podddany eutanazji. Drugi z koni wraca do formy.
Pierwsza rozprawa przeciwko sprawcy odbyła się w we wtorek, 4 grudnia 2018 r. w Sądzie Rejonowym Warszawa Praga. Teraz co miesiąc dalej będziemy pokrywać koszty utrzymania konia w kwocie ok. 800 zł.
Czy trener koni sportowych może zagłodzić własne zwierzęta? Może. Odebraliśmy w Warszawie dwa ogiery, które jeszcze nie tak dawno startowały w wyścigach na Warszawskim Służewcu. Zwierzęta są w stanie skrajnego niedożywienia, nie wiadomo czy przeżyją. Odbioru dokonaliśmy z policją. Ratujemy je, bo ich stan jest bardzo zły. Potrzebujemy pomocy w leczeniu i ocaleniu ich życia.
Informacja o znęcaniu się nad końmi dotarła do Pogotowia dla Zwierząt poprzez portal społecznościowy Facebook. Według osób zgłaszających jeden koń już nie żył, dwa pozostałe były bliskie śmierci głodowej. Najpierw udaliśmy się do dzielnicy Wawer, bo tam miały być one utrzymywane i sprawdziliśmy, czy faktycznie konie są w złym stanie. Niestety to potwierdziliśmy. Zwierzęta z głodu jadły liście winogron. Na padoku, gdzie przebywały nie było dla nich żadnego pożywienia w postaci siana, nie miały także dostępu do wody.
Na miejsce wzywamy policję. Wiemy już, iż na posesji znajdują się dwa konie - ogiery pełnej krwi angielskiej. Nie ma ich właściciela. To nam nie przeszkadza, aby je uratować. Kiedy po około 2 godzinach ponownie przed posesją pojawiamy się z policją - właściciel już jest. Pytamy, dlaczego zwierzęta są w takim stanie. Na pytania nie odpowiada. Zachowuje się dziwnie. Dokonujemy oględzin zwierząt, szczegółowo opisujemy każdego z koni. W międzyczasie organizujemy na szybko transport dla nich i miejsce, bo muszą od razu trafić pod stałą opiekę weterynaryjną. Wyglądają bardzo kiepsko – wychudzone, apatyczne i zrezygnowane.
Właściciel zwierząt milczy. Nie potrafi odpowiedzieć na nasze pytania. Najgorsze jest to, że kilkanaście miesięcy wcześniej te konie startowały na Służewcu. Mało tego, ich właściciel jest trenerem sportowych koni. Trudno nam w to uwierzyć, iż zwierzęta doprowadzone zostały do takiego stanu. Niestety, jednak taka jest prawda.
Zwierzęta w końcu opuszczają posesję i trafiają do stajni, gdzie trzymamy konie z interwencji. Wzywamy lekarza weterynarii, który oceni ich stan i wprowadzi niezbędne leczenie.
Diagnoza jest jednoznaczna: ekstremalne niedożywienie.
Największe ich cierpienie powodują jednak zmiany ortopedyczne w kończynach, powstałe na skutek kontuzji, uniemożliwiają one normalne poruszanie się tych koni. Zmiany w kopytach są tak duże, iż dla jednego z koni należy wykonać specjalne buty do chodzenia.
Jeden z odebranych koni - ogier w wieku 3 lat ze względu na stan kości kopytowej (rotację kości, w wyniku której doszło do lizy kości) jest bardzo cierpiący, każdy nawet najmniejszy ruch powoduje u niego ogromny ból, koń ten w ogóle nie jest w stanie chodzić. Wykazuje sporą kulawiznę. Stan kopyt wskazuje na długotrwałe zaniedbania i brak opieki kowalskiej. Róg kopyta gnije. Dodatkowo zwierzę „łyka”, jest to zaburzenie polegające na połykaniu powietrza spowodowane skurczami mięśni na szyi. W wyniku skurczów następuje obciąganie krtani ku dołowi, co powoduje wpadanie powietrza do gardła z charakterystycznym szumem. Zaburzenie to powstaje na skutek długotrwałej nudy i stresu, a także nieodpowiedniego żywienia. Zwierzę to wykazywało apatię i rezygnację. W momencie odbioru było obojętne na kontakt z człowiekiem i innymi końmi.
Po kolejnych badaniach endoskopem okazało się także, iż ma zaawansowaną chorobę wrzodową przewodu pokarmowego, spowodowaną stresem, jak i złą dietą. Musimy podjąć próbę ratowania go poprzez terapię przeciwbólową, zabiegi kowalskie oraz zastosowanie buta ortopedycznego na zmienioną chorobowo kończynę. Leki przeciwbólowe powinny być stosowane w osłonie leków przeciwko wrzodowych. Koszt takiej terapii lekami to 1500 zł. na miesiąc. Koszt 1 buta ortopedycznego to 500 zł.
Drugi z koni – ogier w wieku 6 lat jest również w miernej kondycji. Podobnie, jak u poprzedniego konia stan kopyt wskazuje na długotrwałe zaniedbania i brak opieki kowalskiej, jak i regularnego czyszczenia. Kopyta kończyn przednich są bardzo sztorcowe, tylne mocno przerośnięte, powyszczerbiane i powykręcane. Koń wykazuje widoczną kulawiznę, zdjęcie RTG wykazało rotację kości kopytowej i jej rozpad na skutek silnego zapalenia i ucisku.
Koń ten ma zęby w fatalnym stanie, na zębach widoczne są duże „haki” uniemożliwiające prawidłowe pobieranie i rozcieranie pokarmu, co może prowadzić do zaczopowania bądź skrętu jelita, a to z kolei nawet do śmierci zwierzęcia. Podczas badania okulistycznego wykryto jeszcze zmiany w lewym oku świadczące o przebyciu nawracającego zapalenia błony naczyniowej, które nieleczone może prowadzić do utraty wzroku.
Dawno nie widzieliśmy tak biednych, zrezygnowanych i schorowanych koni.
Do tej pory wydaliśmy 500 zł na specjalistyczny transport dla nich, 1400 zł za opłacenie pobytu w stajni na najbliższy miesiąc oraz 700 zł za badania koni przez lekarza weterynarii, RTG oraz niezbędne leki. Opłata za usługi kowalskie wyniesie 340 zł. Łącznie na wstępną opiekę dla tych zwierząt musimy uzbierać około 5500 zł.
Tyle warte jest życie tych koni! Prosimy o pomoc.
Ładuję...