Rumun został uratowany z rzeźni. Dziś walczy o życie...

Zbiórka zakończona
Wsparło 96 osób
3 561 zł (23,74%)

Rozpoczęcie: 14 Kwietnia 2019

Zakończenie: 6 Lipca 2019

Godzina: 02:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Dziś prosimy o pomoc w ratowaniu życia konia, który miał trafić na rzeź. Właśnie przechodzi on ciężką operację w klinice dla koni pod Gnieznem. USG jamy brzusznej wykazało, iż część jelita cienkiego wpadła w worek mosznowy konia. Koszty tego zabiegu są ogromne. Nie jesteśmy w stanie tego pokryć z własnych środków.

Interwencję z odbiorem koni i bydła w gospodarstwie w Wodzisławiu Śląskim prowadziliśmy na początku marca bieżącego roku. Z tego piekła odebraliśmy 9 koni i 2 sztuki bydła. Na utrzymanie zwierząt z tej interwencji zebraliśmy 20 tysięcy złotych. Do tej pory na tę interwencję wydaliśmy:  9000 zł za organizację 6 transportów zwierząt, 5000 zł za utrzymanie miesięczne 8 koni i  2 krów, 1900 zł czterokrotne dojazdy na interwencje z Piły i Warszawy,  2900 zł - leczenie odebranych koni i krów, 1700 zł wydruk materiałów dla policji, prokuratury i gminy (kilkaset stron fotografii, wniosków dowodowych, płyty DVD z plikami z interwencji). Wydaliśmy zatem więcej, niż udało się zebrać. Za koszty utrzymania i leczenia zwierząt musimy płacić co miesiąc, choć już środki na ten cel nam się skończyły.

Nie o tym dziś chcieliśmy jednak pisać.  Konia Rumuna odebraliśmy właśnie na początku marca z gospodarstwa w Wodzisławiu Śląskim. Stał stłoczony między innymi końmi i czekał na okrutną śmierć w rzeźni, która znajdowała się zaraz obok gospodarstwa. Rumun to piękny, młody ogier zimnokrwisty. Odebraliśmy go w bardzo złym  stanie, z poprzerastanymi kopytami, z wrośniętym w potylicę kantarem... Rumun nie znał normalnego życia, bał się otoczenia, pewnie całe swoje życie spędził właśnie tam - przykuty sznurem do ściany bez możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb. Miał jedynie stać i tyć tak, aby za jakiś czas trafić na rzeź. Nikomu nie opłacało się o niego dbać...

Wydawałoby się, że w momencie opuszczenia tego okrutnego gospodarstwa dostał nowe życie. Pierwszy raz od wielu miesięcy, a może nawet lat, miał szansę wyjść na padok. W końcu odzyskał wolność, której nie miał zapewne nigdy dotąd... Niestety, jego szczęście nie trwało długo. Rumun od wczoraj walczy o życie.

Koń kilka godzin po powrocie z padoku źle się poczuł, zaczął się pocić, nerwowo biegać po boksie, w końcu zaczął się pokładać, uderzać kończynami po brzuchu. Były to typowe objawy bardzo groźnej, często śmiertelnej dla koni choroby - kolki. Od razu wezwany został lekarz weterynarii, który zbadał konia rektalnie. Stwierdził, że koń jest mocno zgazowany, a jego jelita nie pracują prawidłowo, podał niezbędne leki i nawodnił go. Założona została także sonda.

Rumun dziś do 2 nad ranem otrzymywał płyny dożylne, po kilku godzinach jego stan nieco się ustabilizował, wyszedł na spacer, był spokojniejszy. Natomiast jego jelita nadal nie pracowały tak, jak powinny. Koń wciąż nie oddawał kału. Rano znów zaczął się pokładać, był zrezygnowany i apatyczny. Ponownie podano leki oraz wlewy dożylne.

Wykonane zostało również badanie USG jamy brzusznej, które wykazało, iż część jelita cienkiego wpadła w worek mosznowy konia. Jest to tak zwana przepuklina mosznowa, do której dochodzi w momencie, kiedy jelito dostanie się z jamy brzusznej do worka mosznowego. W konsekwencji dochodzi do zaburzenia krążenia w mocno zaciśniętym jelicie, może dojść nawet do martwicy narządu, dlatego zwierzę w takim stanie musi zostać jak najszybciej poddane zabiegowi w klinice. W tym przypadku liczy się czas. Im szybciej zwierzę zostanie zoperowane, tym ma większe szanse na przeżycie.

Dziś lekarze dali nam wybór: albo usypiać go w gospodarstwie, gdzie stał, albo czym prędzej przetransportować go do kliniki dla koni. Nie zastanawialiśmy się ani sekundy. Nie po to ratowaliśmy Rumuna z rzeźni, by dziś pozwolić mu odejść bez walki...

Rumun dziś pod wieczór od razu przewieziony został do kliniki dla koni pod Gnieznem. Koń od razu po dojeździe do kliniki trafił na salę operacyjną i rozpoczęła się walka o jego życie.

Lekarze po podaniu narkozy rozpoczęli skomplikowany zabieg. Początkowo, po "otwarciu" jamy brzusznej zwierzęcia próbowali przywrócić pracę niesprawnego jelita poprzez ponowne wprowadzenie go do jamy brzusznej. Niestety wielkokrotne próby pobudzenia jelita nie przynosiły oczekiwanego rezultatu, zmieniona część narządu nadal nie podejmowała funkcji życiowych.

Ostatecznie podjęto decyzję o usunięciu niesprawnej części jelita. 

Po resorpcji jelita, dwa zdrowe brzegi narządu zostały ze sobą zespolone, jelito podjęło pracę i wykazało poprawny ruch robaczkowy.

Ponadto zostało usunięte jedno jądro. Usunięcie drugiego nie było możliwe ze względu na obecność wielu dużych naczyń krwionośnych, a także na fakt, iż przedłużanie czasu operacji wpływa na tak duże zwierzę bardzo niekorzystnie poprzez zbyt długie obarczenie przez ciężar ciała kręgosłupa i mięśni. Po zabiegu ranę zszyto, a zwierzę zostało zcewnikowane. 

Po zakończeniu zabiegu koń został przetransportowany do sali wybudzeń, tam podłączono mu płyny dożylne.

Rumun pomału wybudza się z narkozy, jego stan natomiast w dalszym ciągu jest bardzo ciężki. Póki co jest osłabiony i nie jest w stanie stanąć na nogi. Najbliższe kilka godzin będzie decydujące. Teraz koń jest w szpitalu pod specjalistyczną, całodobową opieką. Cały czas kontrolowane są jego czynności życiowe, a także podawane płyny dożylne.  Koszty jego ratowania są ogromne - to około 15 tysięcy złotych. Skomplikowany zabieg się powiódł, koń będzie musiał zostać w szpitalu pod specjalistyczną opieką.

Nie mamy takiej sumy. W momencie przyjęcia konia na szpital musieliśmy zapłacić 4 tys. zł. Bardzo prosimy o wsparcie. Bez Waszej pomocy nie damy rady ratować tego konia.

Błagamy o pomoc! Nie stać nas nawet na opłacenie zabiegu, nie mówiąc już o kosztach leków, badań, czy dalszej specjalistycznej opieki, które w przypadku tak dużego zwierzęcia są ogromne... Jesteście jego ostatnią deską ratunku!

Pomogli

Ładuję...

Organizator
0 aktualnych zbiórek
165 zakończonych zbiórek
Wsparło 96 osób
3 561 zł (23,74%)