Na ratunek stowarzyszeniu!

Bieżący rok niejednokrotnie pokazał nam, jak ulotne jest życie. Pożegnaliśmy wiele kotów, które trafiły pod naszą opiekę mimo zapewnienia im najlepszej opieki i leczenia. 

Wśród najbliższych naszych wolontariuszy dwie osoby zmagają się z ciężką chorobą. Ostatnie tygodnie są dla nas okrutne. Każdy dzień okropnie trudny do przejścia. Od dłuższego czasu borykamy się z wieloma problemami. 

Znacie ten tekst, że kiedy się sypie to wszystko na raz? No i tak życie miało jednak całkiem inne plany niż my...w jednej chwili zatrzymał się świat nas wszystkich...odszedł cudowny człowiek, który kochał zwierzęta, prywatnie mąż naszej ukochanej Agnieszki.

Stowarzyszenie wisi na włosku...mamy długi, które musimy opłacić. Blisko 50 kotów pod opieką. Poza fakturami za leczenie i zabiegi musimy również zamówić karmę i żwirek do domów tymczasowych. 

Tylko jak to wszystko ogarnąć? Bez Waszej pomocy nie będziemy w stanie pomagać dalej. Co z tymi kociakami, którym obiecałyśmy, że już wszystko będzie dobrze, że już nigdy nie zaznają głodu, chłodu, bólu i cierpienia? 

Dzisiaj Przychodzę do Was z prośbą o wsparcie w tym trudnym dla nas wszystkich czasie. Codzienna walka o wszystko, co najlepsze dla naszych podopiecznych jest ogromnie trudna. Problemy prywatne wolontariuszy znacząco wpłynęły na funkcjonowanie stowarzyszenia. Brak postów, kulejący bazarek, wydłużony czas oczekiwania na odpowiedź. Jesteśmy psychicznie wykończeni, ale walczymy!

Jesteśmy w kropce... Kolejne faktury napływają, a nasze konto świeci pustkami.

Błagam... Uratujcie z nami stowarzyszenie.

W załączeniu możecie zobaczyć kilka ostatnich faktur, czekamy na faktury z jeszcze jednego gabinetu.