Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękuję w imieniu Xsary, która cały czas szuka domu.
Na chwilę obecną zaległość w opłatach hotelu Xsary wynosi 1692 zł.
Nie pamiętam tamtej chwili, zrobiło się ciemno i cicho. Nagle nie mogłam iść dalej. Leżałam na poboczu, Nikogo nie obchodziłam, ból był ogromny, ale nikt się nie zatrzymywał. Uśmiechnięci ludzie mijali mnie w swych autach, jadąc na świąteczny obiad, a ja cierpiałam.
Minął dzień, minął drugi dzień. Chwiejnym krokiem, zataczałam się co kawałek. Nikt mnie nie widział. A może nie chciał mnie widzieć. Był też on. Mały, czarny. Pojawił się, ale nie mógł mi pomóc. Sam tej pomocy potrzebował.
To był trzeci dzień, a może czwarty, może kolejny. Nie wiem. Włożyli mnie do auta. Czarnego też. Zrobiło nam się ciepło. Pożegnał się i odszedł. Zostałam sama. Włożyli mnie do budy. Ale z się z niej wyczołgałam. Rano miał przyjść ktoś, kto miał mi pomóc. Potem już nic by mnie nie bolało. Ale wieczorem przyjechał ktoś inny. Nie chciałam iść, ale mnie zabrał. Pojechaliśmy daleko.
Gdzieś mnie wnieśli. Coś mówili, że niedobrze, że źle wygląda, że jestem słaba. Nie lubię ich. Co jakiś czas mnie biorą i dotykają tam, gdzie mnie boli. Czuję się potem trochę lepiej, trochę mniej boli, ale oni nie rozumieją, że nie chcę by mnie dotykali. Mają mnie znów zabrać, tam gdzie może nie będę się bać. Nie wiem czy jestem na tyle silna, by znieść ten ból i to wszystko.
Sądziliśmy, że tak to było, ale Xsara nie była potrącona raz, a dwa razy w odstępie kilku dni. Drugi kierowca, który ją potrącił zgłosił potrącenie i po Xsarę pojechali strażacy. Także informacje o drugim psie trzeba zweryfikować. Xsara się w jego pobliże doczołgała.
Nie miała szans, a jednak przeżyła. Teraz potrzebuje wsparcia i nowego domu.
Te kilka miesięcy sprawiło, że odżyła, stała się radosnym psem, świetnie odnajduje się wśród innych psów. Zbiórka ma na celu zebranie funduszy na jej pobyt w hotelu.
Proszę o pomoc dla Xsary.
Jacek
Ładuję...