Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Zdzisio przyjechał już do nas. Trochę się mnie boi, stara się stać tak daleko, jak tylko pozwala mu uwiąz. Trudno, ma do tego prawo.
Spośród naszych zwierząt szczególnie dwa osiołki, Remuś i Jacuś, zainteresowali się Zdzisiem. Z Remusiem Zdzisio się chętnie obwąchał, ale Jacusia się trochę boi i na wszelki wypadek próbował go kopnąć.
Jeszcze raz dziękuję każdemu z Was za pomoc w uratowaniu Remusia!
Mały osiołek Zdzisio czeka tam na mnie, przywiązany za oborą. Pewnie już traci nadzieję. Może się już pogodził ze swoim losem. Widzi handlarza krzątającego się po podwórku i szykującego zwierzęta do transportu do rzeźni. Wszędzie słychać odgłosy przerażonych osiołków i koni. Tak wygląda piątkowy, słoneczny poranek w jednej z podlubelskich wsi. My siedzimy sobie przy kawie i zastanawiamy się, jak spędzić ten pięknie zapowiadający się weekend. W tym samym czasie handlarz liczy w głowie, ile biedaków jutro z rana wyśle na hak i ile zarobi. Ja siedzę smutny przy komputerze i myślę, ilu zwierzakom nie uda się pomóc i że to jest ich ostatni dzień życia. Nie damy rady uratować całego świata, ale podarujmy życie temu jednemu biednemu osiołkowi. Tyle możemy zrobić.
Marek Sotek
Mały Zdzisio jest tak przerażony, że jestem pewien, że handlarz go bije, jak mnie tam nie ma. Kiedy osiołek go widzi to trzęsie się jak febra. Wczoraj, gdy tam byłem Zdzisio patrzył na mnie błagalnym wzrokiem, jakby prosił o ratunek. Niestety nic nie mogłem zrobić, zostawiłem go tam na pastwę handlarza. Handlarz zarządał aż 1500 zaliczki, gdy zobaczył, jak mi szkoda tego biedaka. Dziś wieczorem muszę przelać te pieniądze, kwota jest bardzo duża i nie wiem, czy się uda ją uzbierać. Ale chociaż spróbujmy.
Marek Sotek
U wszystkich handlarzy koni rzeźnych jest przygnębiająco, ale u tego szczególnie. Mijam stare, brudne i pokryte odpadającym tynkiem szopy, starając się nie wdepnąć w walające się wszędzie śmieci i żelastwo. Podpity handlarz chwiejnym krokiem prowadzi mnie na tyły budynków, gdzie przywiązany do wbitego w ziemię metalowego słupa stoi nieduży, drobny osiołek. Zdzisio.
Zdzisio stoi całkiem nieruchomo. Na widok handlarza zaczyna się cały trząść, ale nadal się nie porusza, tylko rozszerzonymi ze strachu oczami śledzi każdy jego ruch. A kiedy podchodzimy zupełnie blisko, widzę jak mięśnie Zdzisia sztywnieją a jego ciemne, błyszczące oczy rozszerza strach. Zagaduję do Zdzisia, ale on nie reaguje. Całą swoją uwagę skierował na handlarza, którego chyba bawi to, że osiołek tak się go boi, bo specjalnie podchodzi jeszcze bliżej i patrzy Zdzisiowi prosto w jego przerażone oczy.
Chcę oszczędzić tego Zdzisiowi, więc mówię handlarzowi, że obejrzałem już osiołka i że możemy wracać. Handlarz wygląda na lekko rozczarowanego, chyba chciał jeszcze trochę nacieszyć się strachem Zdzisia. Wracamy na główne podwórko, rozmawiam z nim krótko o odkupieniu od niego Zdzisia, żegnam się i czekam, aż handlarz wejdzie do domu. Wtedy, zamiast wsiąść do samochodu, idę z powrotem w miejsce, gdzie przywiązany jest Zdzisio.
Zdzisio nadal się boi, ale już nie tak, jak przy handlarzu. Pozwala się pogłaskać i patrzy na mnie błagalnym wzrokiem, jakby prosił mnie o ratunek. A może mi się tylko wydaje? Handlarz powiedział mi, że może odsprzedać mi Zdzisia, jeśli dziś wpłacę mu 1500 złotych zaliczki. Jeśli tego nie zrobię, mały przerażony Zdzisio pojedzie jutro do rzeźni.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Ładuję...