Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za pomoc i wsparcie dla Zizi. Kotka bardzo odżyła po zabiegu, wrócił apetyt nie tylko na jedzenie, ale także na kocie psoty. To dzięki Wam Zizi może cieszyć się życiem!
Ilekroć patrzę na Zizi, zadaję sobie pytanie, ile zła jest w człowieku. Bo to człowiek ją skrzywdził. Wyrzucił ją na działki wraz z maluchami. Pewno w domu nie zaznała miłości, być może była bita, bo niczego tak się nie bała, jak ludzkiej ręki. Te złe doświadczenia zostawiły ogromny ślad w jej psychice.
Jej historia sięga 2015 r. Wtedy to zabrałam ją razem z dziećmi z działek. Była dosyć młodą kotką, ale bardzo wyniszczoną. I fizycznie, i psychicznie. Nie była dzikim kotem, ale przerażonym, Bała się i jak kurka zagarniała swoje dzieci pod siebie, bojąc się chyba, że ktoś im zrobi krzywdę. Raczej nie była kotem zagubionym, a porzuconym. W domu tymczasowym było tak samo. Stroniła od człowieka i co chwilkę nawoływała swoje dzieci Musiał minąć długi czas, zanim zaczęła widzieć w człowieku dobro. Najpierw nieśmiało podchodziła do ludzkiej dłoni, potem pozwalała się głaskać, czasami siadała na kolanach i mrucząc, opowiadała swoją historię o porzuceniu, strachu i trosce o swoje dzieci.
Wkrótce jej dzieci znalazły nowe domki, a Zizi coraz lepiej czuła się w domu. Wydawało się, że jej psychika wróciła do normy i teraz będzie już tylko dobrze. Więc kiedy znaleźli się ludzie, którzy chcieli ją adoptować, cieszyłam się, że w końcu i do niej uśmiechnęło się szczęście. Ale nie było szczęśliwego zakończenia, bo Zizi w nowym domu nie jadła, załatwiała się za kanapami i rzadko kiedy wychodziła ze swoich kryjówek. Nowi właściciele próbowali wszystkiego, by przełamać psychiczną blokadę, cały czas byli z nami w kontakcie. Niestety po kilku dniach wróciła do nas z powrotem.
I znowu zobaczyłam wrak kota, taki sam jak wtedy, kiedy została zabrana z działek. Więc od początku uczyłyśmy się wzajemnie zaufania do siebie. Stawiałyśmy małe kroczki, by przełamać jej strach. Na szczęście Zizi jadła i korzystała z kuwety. I znowu potrzeba było czasu, by od nowa zaufała człowiekowi. Cieszyłam się, kiedy Zizi stała się taka jak przed adopcją. Ale wtedy niespodziewanie przyszła choroba. Zaczęły się problemy z wątrobą, kotka tyła, mimo wydzielania jej pokarmu. I tak szansa na nowy dom zmalała niemal do zera.
Cały czas jest pod stałą opieką lekarzy, przyjmuje leki na wątrobę. Regularnie ma wykonywane kontrolne badania. Ostatnio przeszła zabieg usunięcia zębów. Wiem, że historia Zizi nie jest z tych, która łamie serca i wywołuje łzy, i powoduje, że natychmiast wyciągamy portfele i skarbonka szybko się napełnia. To raczej historia o walce, jaką toczymy codziennie, mając świadomość, że coraz trudniej jest pomagać, bo wiecznie brakuje nam funduszy.
Może wspólnie napełnimy skarbonkę dla niej? Liczymy na Wasze dobre serca i grosik, który wrzucicie do kociej skarbonki. Wierzymy, że się uda zapłacić faktury.
Ładuję...