Justyna – serce fundacji milczy, a konie wołają o ratunek. Zima nie zna litości...

Wsparło 825 osób
47 200 zł (134,85%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 23 Listopada 2024

Zakończenie: 10 Stycznia 2025

Godzina: 22:00

Nie wiem, jak to napisać, żeby oddać to, co czuję.

Siedzę przy stajni. Noc jest zimna, powietrze ostre jak szkło, ale mi nie jest zimno. Może dlatego, że pierwszy raz od dawna czuję coś, co mnie rozgrzewa – ulgę.

To się udało. Nie tylko zebraliśmy potrzebną kwotę, ale znacznie więcej. Patrzę na konie, jak spokojnie przeżuwają siano, jak ich ciała, tak długo naznaczone bólem i strachem, teraz odpoczywają w cieple, bezpieczne. Patrzę na Justynkę, która wciąż walczy z własnym ciałem, ale już nie musi walczyć z lękiem o to, czy konie przeżyją zimę. To wszystko dzięki Wam.

Kiedy zaczynałem tę zbiórkę, miałem w sobie coś, czego nie chciałem pokazać – zwątpienie. Były noce, kiedy nie potrafiłem zasnąć, bo w głowie mnożyłem liczby, próbując znaleźć sposób, by uczynić z niczego coś. Były poranki, kiedy zmęczenie kładło mi rękę na ramieniu, pytając, jak długo jeszcze dam radę udawać, że się nie boję.

A potem przyszedł ten reportaż, który został wyemitowany 7 stycznia w TVP w magazynie Ekspresu Reporterów. I wydarzyło się coś, czego nie potrafię do końca zrozumieć – ludzie usłyszeli naszą historię i postanowili działać na skalę, której nie mogłem się nawet spodziewać. Nie było już samotności. Nie było już tej wszechogarniającej ciszy, w której człowiek czuje się mały wobec ogromu problemów. Zamiast tego były wiadomości, wpłaty, ciepłe słowa. Z każdą kolejną złotówką czułem, jak coś we mnie się prostuje, jak wraca siła, o której myślałem, że dawno zniknęła.

Justynka powoli odzyskuje sprawność. To długi proces, jej ciało wciąż nosi ślady tamtej nocy, ale widzę, jak się nie poddaje. Jak każdego dnia walczy – o siebie, o konie, o to miejsce. Nie może jeszcze dźwigać, nie może wrócić do swojej codzienności sprzed wypadku, ale już nie liczymy dni do końca zapasów. Już nie boimy się jutra.

Teraz siedzę tu i patrzę na konie, na Justynkę, na to miejsce, które przetrwało kolejną burzę. I choć jeszcze wiele przed nami, pierwszy raz od miesięcy patrzę w przyszłość z nadzieją. Dzięki Tobie. Dzięki Wam.

Nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, by powiedzieć, ile to dla nas znaczy. Jak bardzo to zmienia rzeczywistość. Ale spróbuję, bo chcę, żebyście to wiedzieli - uratowaliście nasze stado, podczas gdy my sami mierzyliśmy się z najczarniejszymi myślami. Gdy wszystko wisiało na włosku. Teraz nad naszym nieboskłonem znowu wschodzi słońce…

Dziękuję. Z całego serca, z samego KOŃca Świata.

Załączniki

Pomogli

Ładuję...

Organizator
0 aktualnych zbiórek
18 zakończonych zbiórek