Ma 84 lata, zamiata ulice, bo nie ma za co utrzymać azylu. Ratował niedźwiedzie z cyrku, do dziś ratuje koty i psy

Wsparło 2 057 osób
90 362 zł (107,57%)

Rozpoczęcie: 28 Listopada 2024

Zakończenie: 1 Marca 2025

Godzina: 01:01

11 Grudnia 2024, 11:01
Podziękowania!

Darczyńcy, dziękujemy Wam za wsparcie Pana Stefana. Jest wart tego, bo to człowiek o gołębim sercu. Lecz serce to jest już mocno nadwyrężone z racji miłości do zwierząt a przede wszystkim wieku.

Podnieśliśmy zbiórkę do cyfr zawierających ilość lat Pana Stefana. Darczyńcy, dajcie temu cudownemu człowiekowi i jego zwierzętom bezpieczeństwo na resztę życia.

Pan Stefan jest wzruszony, ma łzy w oczach, bo zakupiliśmy już trochę karmy dla zwierząt od Was, kochani Darczyńcy.

Pan Stefan sprząta ulice, bo nie ma za co utrzymać swojego azylu dla zwierząt.  Ciągle ktoś mu podrzuca zwierzęta a on im daje schronienie w swoim domu. Emeryturę ma małą i sam z niej ledwo może się utrzymać a co dopiero chore, porzucone zwierzęta.

"Niekiedy staję i łapię oddech, zastanawiam się, czy to już jest ten ostatni mój oddech. Mam kilkadziesiąt zwierząt na utrzymaniu, jak umrę zostaną samiutkie na świecie.

Nikt nie chce starych z przewlekłymi chorobami zwierząt. Muszę żyć i dbać o nie, bo one nie mają nikogo, tylko takiego starego dziadzia. Ciężko mi, dlatego muszę zamiatać ulice. Każda złotówka dla moich zwierząt jest złota." -  mówi Pan Stefan.

Na starym Żoliborzu, w starym domu na strychu mieszka Pan Stefan ze zwierzętami, to azyl dla niechcianych i wyrzucanych zwierząt. W jednym dużym pokoju i korytarzu jest kociarenka a w drugim mieszkają pieski, a pomiędzy jest łóżko Pana Stefana.

"Kocham te wszystkie zwierzęta, one są skrzywdzone a ja im daję nadzieję na lepszy los. U mnie jest ciepła i syta poczekalnia, bo niektóre zwierzęta uda się adoptować, choć ludzie chcą zdrowe i młode zwierzaczki, te stare zostają na zawsze". - śmieje się Pan Stefan.

"Ratowałem zawsze, nie mogę patrzeć, jak ludzie znęcają się nad zwierzętami. Jak w cyrku  taki drań bił prętem po łapkach niedźwiedzicę to ją zabraliśmy do azylu a jemu dałem w zęby. A małego cyrkowego niedźwiadka ukradłem i miałem go w domu, nie pozwoliłem na tresurę. Jeździłem z nim tramwajem do weterynarza, mówiłem, że to pies, taka niedźwiedzia rasa. Milicja namierzyła mnie z tym niedźwiadkiem, ale ukryłem go w azylu dla zwierząt, wtedy zakładałem schronisko w Korabiewicach." - opowiada Pan Stefan.

Pan Stefan zajmuje się też kotami na ulicy, robi im domki ze styropianu, kastruje i dokarmia je.

Niestety, Stefan jest bardzo chory, nie ma już siły sprzątać ulic, a w zimie, musi odgarniać śnieg z chodników. Nie da rady, dlatego w imieniu wszystkich jego zwierząt prosimy o pomoc.

Ostatnio przywiózł mu kotki ze wsi organista, a to z działek przywiozą mu koty, a to pod dom podrzucą chore. A pan Stefan je przyjmuje leczy i karmi resztkami sił. Ludzie go wykorzystują, bo to bardzo dobry i zacny człowiek, który poświęcił swoje życie dla zwierząt. Jest łagodny, miły i dobry. Godzinami głaszcze i tuli  koty i psy. Wchodzą mu na kolana, są przy jego nogach, na łóżku, wszędzie za nim chodzą. A każde odejście zwierzaka przeżywa jak śmierć najbliższej osoby. On je wszystkie bardzo mocno kocha.

Już raz pomogliśmy Panu Stefanowi, ale tym razem jest dużo gorzej. Prosimy Cię Darczyńco, jesteś ostatnią deską ratunku, bo w tym azylu jest już ubóstwo. Bieda a Pan Stefan nie ma już siły zamiatać ulic, bo ma 84 lata. Prosimy wpłać, choć troszkę i pomóż.

Pomogli

Ładuję...

Wsparło 2 057 osób
90 362 zł (107,57%)