Jestem źrebakiem, który kocha brykać i cieszyć się wolnością, kocham, jak wiatr tarmosi moją grzywę, ale nie długo to się skończy, ponieważ mam bilet w jedną stronę. To jest rzeźnia!
Urodziłam się po to, aby żyć, tak myślałam do wczoraj, kiedy mój pan powiedział, że musi mnie sprzedać do okrutnego handlarza, bo pilnie potrzebuje pieniędzy. Pojawiła się ciocia Monia, i obiecała mi, że wiatr nie przestanie głaskać mojego grzbietu, że wykupi mnie, choćby walił się świat. Wierzę jej, bo ciocia mówi, że uratowała już, dużo końskich serc. Mam 2-latka, mojej mamy już przy mnie nie ma, zabrał ją jakiś okrutny pan, widziałam, jak ją bił, bo broniła się przed wejściem do przyczepy, tam były też inne konie. Moja mama mnie wolała, ale ja nie mogłam do niej biec, bo zamknęli mnie w stajni. Płakałam strasznie, zostałam sama, co z tego, że jest tu dużo koni, jak czuje się samotna. Ciocia nie mogła uratować mojej mamy, bo przyjechała dużo później. Ja chce żyć i cieszyć się wolnością, kiedyś spotkam się z moja mama, ale na pewno nie w tym życiu.
Ciocia Monia mówiła też, że są anioły na jakimś facebooku, którzy pomogą mnie ocalić. Jestem jeszcze w mojej stajni, bo ciocia ma po mnie wrócić za dwa tygodnie. Boje się, czy naprawdę wróci, ale przytulała i szeptała do uszka, że wróci. Wierze jej, bo już nic innego mi nie pozostało jak wierzyć w to, że będę szczęśliwa... Kochani prosimy o pomoc. Ejmi życie wyceniono na 7 tys. plus transport.