Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy Wam za ocalenie kolejnej rodziny. Mama z córką są już bezpieczne, przyjechały na nasz folwark, gdzie zostały objęte troskliwą opieką. Dziewczyny muszą przejść jeszcze kwarantannę, jednak już niedługo będą mogły oczekiwać wiosny na wybiegu wraz z innymi kucykami. To dzięki Wam Wanda nie musi się dłużej bać o swoją córeczkę, a Wiki może spokojnie i szczęśliwie dorastać. Dziękujemy!
Polska skazuje na rzeź około 30 000 koni rocznie. Wiedziemy prym w Europie.
Witaj, nazywam się Wanda. Opowiem Ci moją historię, historię jednego z 30 000 koni skazanych na ubój przez człowieka. Od kiedy pamiętam, wszystko kręciło się wokół rodzenia źrebaków i odchowywania ich. Nim mogłam się nimi nacieszyć, odbierano mi je brutalnie. Rok w rok wydawałam na świat kolejne, a ból narastał. Ból, z jakim nikt się nie liczył. Nigdy nie poroniłam, nigdy nie porzuciłam swojego dziecka. Nigdy też nie postawiłam się człowiekowi. Dbałam o każdego swojego źrebaka najlepiej, jak umiałam. Ale na nic się to wszystko zdało.
Czasem myślę, że bez względu na to, jak bardzo się starałam, nie byłam w stanie żadnego z nich uchronić przed śmiercią. Bo kiedy człowiek uznawał, że nadszedł czas, na nasze podwórko wtaczał się samochód handlarza i siłą zabierano mi to, co dla mnie najcenniejsze. Jedno po drugim. Niech Cię nie zwiedzie, że nie jestem człowiekiem, że jestem tylko koniem. Jestem matką, to ponadgatunkowe. Mogłam tylko patrzeć, jak znikają u szczytu trapu i jadą tam, skąd konie takie jak my nigdy nie wracają.
Mój świat ograniczał się zawsze do ciemnej, ciasnej komórki i łańcucha, którym gospodarz wymuszał na mnie posłuszeństwo. Kiedy dźwięcznie opadał na ziemię wiedziałam, że nadszedł sezon na pracę. Długo mieszkałam w hodowli, gdzieś nad polskim morzem. Tak mawiali. Kiedy przychodziło lato, powietrze zaczynało pachnieć goframi, a turystów przybywało, wychodziłam na scenę. Każdego dnia, byłam aktorką grająca główną rolę w przedstawieniu, które Wy nazywacie tu życiem wiejskiego konia. Spełniałam każdą zachciankę człowieka. Woziłam turystów na swoim grzbiecie, pozwalałam wtulać się w moją miękką grzywę, pozowałam do zdjęć. Zawsze z pełna pokory, nigdy się nie skarżyłam. Wiedziałam, że pracą zapewniam sobie pożywienie i podstawowe utrzymanie.
Trwałam w tej niewoli przez lata. Przekazywali mnie z rąk do rąk, byłam wszędzie, gdzie akurat mnie potrzebowali. Rodziłam źrebaki, pracowałam, poddawałam się temu co życie niosło. Ale tej zimy przyszedł czas i na mnie. Nie doczekam już kolejnego ciepłego lata, nie usłyszę nawoływania turystów, ustawiających się w kolejce po zdjęcie, bo choć byłam zmęczona to czułam się potrzebna i choć chwilę chciana i wyjątkowa.
Gospodarz uznał, że skoro mam już swoje lata, pora się wysłać mnie na emeryturę, w rzeźni. Stary samochód handlarza znów wtoczył się na czyjeś podwórko. Łańcuch zadźwięczał ostatni raz. Z hukiem opadł na ziemię, oznajmiając mi, że czas iść. Weszłam pierwsza, a za mną moja ukochana córeczka Wiki. Przerażona, na trzęsących się nogach, wdrapała się ufnie za moim ogonem.
Handlarz nie czaruje. Przez jego oborę przewijają się setki, a nawet tysiące takich jak my. On sam zobojętniały do reszty. Śmierć zwierząt to dla niego rutyna. Skupuje konie z okolicznych miejscowości, skupuje te z targów i wszystkie te, których człowiek chce się szybko pozbyć. I pewnie już wiesz, że wszystkie te historie mają jeden ponury finał. W rzeźni. Kiedy przyjdzie czas, wprowadzą nas na rzeźnicki samochód, pod osłoną nocy. I znikniemy w ciemnościach. Jakby nigdy nas nie było.
Całe moje życie było dla kogoś. Zawsze w niewoli, ograbiona ze wszystkiego, co stanowiło dla mnie jakąkolwiek wartość. Okradziona z godności, pozbawiona dzieci, ruszyłam w ostatnią drogę. Nie musisz mnie pocieszać. Wiem, że na końcu jest śmierć. Wraz ze mną ruszy moja córeczka Wiki, moje ostatnie dziecko. Mój cały świat. Kiedy nadjedzie kres wszystkiego, zostaniemy brutalnie rozdzielone. Historia się powtórzy. Moje dni wypełnione są teraz przerażeniem, rozpaczą i strachem. Nie uodporniłam się na ból i cierpienie. Chciałabym ocalić moją córeczkę. Która z nas zginie pierwsza, nie wiem. Ale jednego jestem pewna – już zawsze będziemy się wołać i szukać. Do samego końca…
--------------------------------
Kochani, Wanda i Wiki czekają u handlarza, a my mamy jedną szansę na ratunek. Wyzwanie jest duże, ale wierzymy, że z Wami uda nam się je wykupić. Jeśli się spóźnimy, Wandy i Wiki już nie będzie. Prosimy, pomóżcie je ocalić. Mamy wspólnie wielką moc. A one nie mają nikogo, kto zechciałby im pomóc.
Musimy zebrać 9800 zł do 28 lutego. Musimy po nie wrócić. Wrócisz z nami? Pamiętaj, że każda pomoc robi różnicę. I ratuje życie Wandy i jej córeczki.
--------------------------------
Fundacja Centaurus działa w imieniu zwierząt od 2006 roku. Jest organizacją non profit. Centaurus to ponad 1500 ocalonych koni, 100 osiołków, kilkaset psów i kotów, liczne zwierzęta gospodarskie. One wszystkie żyją dzięki takim osobom jak Ty. Bez tego wsparcia, ratowanie nie byłoby możliwe.
Z całego serca dziękujemy Ci za pomoc.
Masz pytania? Zadzwoń 518 569 487 - Karolina
Laden...