By mogły przeżyć, potrzebujemy Waszej pomocy

Takiego sezonu kocich nieszczęść jeszcze nie przeżyliśmy. Codzienne zgłoszenia - wyrzucone do lasu maleństwa, kociaki w rowie, dorosłe chore koty ledwo żyjące. Jak odmówić pomocy? Nie można, prawda... Ale z czego opłacić faktury za bardzo kosztowne leczenie? 

Spływają do nas faktury za leczenie, jesteśmy przerażeni, bo nie mamy z czego ich opłacić. Wiele kotów jest w trakcie leczenia, jeżeli nie zbierzemy potrzebnej kwoty, nie będziemy mogli kontynuować ich leczenia. 

Żabka, maleństwo znalezione w rowie. Porzucone przez człowieka, oswojone i chore. Gdyby ktoś jej nie zauważył, już by jej z nami nie było... Koci katar, zarobaczenie, pchły, tony świerzbowca w uszach.

Ledwo żywy maluszek znaleziony w mieście, na osiedlu. Kto go wyrzucił w takim stanie? Odwodniony, zarobaczony, biegunka z krwią.

2-miesięczna dziewczynka - sikająca pod siebie, mocz z krwią... Diagnostyka i leczenie pochłania krocie.

Kocięta znalezione na śmietniku, zapakowane w kartonik, chore, słabiutkie... Walczymy o nie i powoli wygrywamy tę walkę!

Młodziutki kocurek, znaleziony wychudzony z kośćmi na wierzchu, zarobaczony, biegunka i katar.

Dzika koteczka z maluszkami, osłabiona i zarobaczona nie miała już siły karmić swoich maleńkich dzieci. Maleństwa tak zarobaczone, że nie mają siły same walczyć. Codzienne kroplówki, leki, karmienie co dwie godziny. Liczymy na cud... 

Do tego dochodzą dorosłe koty, takie jak np. koteczka z padaczką, niepełnosprawny Emilek, chory na nerki Gucio.

Mamy około 60 kotów w Fundacji, większość trafia do nas w słabym stanie, robimy, co możemy, aby je ratować. Niestety, rachunki od weterynarzy już nas przerastają. Nie będziemy w stanie pomóc nikomu więcej! Wierzymy, że są na świecie osoby o wielkim sercu, które patrząc na krzywdę bezdomnych kotów, dołożą się do zbiórki. Tylko tak możemy mieć nadzieje, że to wszystko przetrwamy. Pomożecie nam? Prosimy, błagamy, aby nasze starania o każde kocie życie nie poszły na marne.

Fundacja Znajdki