Hospicjum w Duchu Leona. Zbieramy na leki dla psów z nowotworami

Rei ma raka. Rok temu był operowany z powodu zerwanego więzadła. Po otworzeniu, okazało się, że więzadła po prostu nie ma, bo wszystko zżarte jest przez nowotwór. Został zaszyty i wróciliśmy do domu z marnymi szansami na lepsze jutro. Od tamtej pory Rei codziennie przyjmuje dużą dawkę naturalnych leków. Po ok dwóch miesiącach od operacji pozbierał się i znowu zaczął chodzić na spacery, wygłupiać się i zwyczajnie cieszyć się życiem. I tego się trzymamy! Rak to nie wyrok. 

Juno trafiła do Ducha ponad rok temu. Zagłodzona, łysa, z ranami na całym ciele i nerką do wycięcia. Ze względu na stan i wiek Juno nie zdecydowałam się na operację i usunięcie nerki. Od początku dostaje leki wspomagające organizm w walce z nowotworem. Teraz jest gruba, ma błyszczącą sierść, chodzi na niezbyt długie spacery i ma dużo spraw do ogarnięcia. Za nami 14 miesięcy fajnego, wspólnego życia bez cierpienia. 

Hania przyjechała  do Ducha rok temu z diagnozą: nowotwór kości. Ma zniekształconą kość udową i staw kolanowy, ale nadal całkiem niezły humor. Niesprawna łapa to dla niej dyskomfort, ale na pewno nie jest psem cierpiącym z bólu. Potrafi się jeszcze wygłupiać i pogonić każdego, kto odważyłby się jej przeszkadzać w czymkolwiek, a niejednokrotnie kombinuje nawet, jak coś komuś zwędzić. Hania codziennie przyjmuje swoją garść leków i czeka na lato. 

Amo trafiła do Ducha niecały miesiąc temu. Miała prawie półtorakilogramowy guz w pachwinie. Jest już po operacji. Codziennie dostaje masę leków. Jest jeszcze bardzo słaba. Musi jeść przynajmniej kilka razy dziennie i trzeba jej za każdym razem zmieniać mięso, bo nie ma za bardzo łaknienia. Bardzo dobrze robi jej kontakt z psami i delikatne wygłupy.  Ma wyjątkowy talent i potrafi spowodować, że wybuchają materace.  

Proszę Państwa o pomoc w utrzymaniu tych schorowanych psów. Poza poświęceniem im czasu i uwagi, najbardziej potrzebują dobrego i smacznego jedzenia, suplementów, ziół, witamin i leków.  Bez tego nie mają szans.