Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, mamy tydzień, żeby uzbierać środki na opiekę weterynaryjną dla Kai!
Pewnie wielu z Was pamięta historię Kai, jak walczyła o to, by znów móc chodzić. Poddawała się naszym codziennym zabiegom pielęgnacyjnym oraz fizjoterapii. Był czas, gdy nie mogła nawet sama się załatwić, 8 razy dziennie musiała mieć zmieniane pieluszki, ale determinacja tego psa, chęć życia oraz Wasze wsparcie, przyczyniły się do prawdziwego cudu - Kaja zaczęła chodzić samodzielnie. Myśleliśmy, że następny post o tym psiaku będzie głośnym happy endem, ale niestety pech nie chce odpuścić. Pewnego dnia zobaczyliśmy, że na plecach suczki, w miejscu wcześniejszej operacji, pojawiła się paskudna rana.
Szybki transport do weterynarza i mało optymistyczna diagnoza, poprzestawiały się śruby wewnątrz organizmu. Na samą myśl przechodzą nas ciarki, ile jeszcze bólu zniesie ten biedny pies, jednak nasza podopieczna się nie bała, widać, że cierpiała, ale patrzyła z ufnością na weterynarzy, lizała po dłoniach, jakby to ona pocieszała nas. Stoimy przed wyborem. W 10 dni musimy uzbierać środki na operację.
Jest ona bardzo kosztowna, ale daje szanse na całkowite wyleczenie. To okropna sytuacja, bo nie mamy takich pieniędzy. Nie mam oszczędności, a jedynie długi. Ten pies niczym nie zasłużył na taki los, mogła wieść szczęśliwe życie, ale zawinił kierowca, który nie tylko potrącił ją z ogromną siłą, ale też nie udzielił jej podstawowej pomocy.
Pewnie ten człowiek nadal funkcjonuje spokojnie i nie jest świadomy jak tragiczny los zgotował tak cudownej istocie. Możecie nam nie wierzyć, ale ten pies ma w sobie coś magicznego, to jak walczy o siebie, jak ufa ludziom mimo tego, co przeszła. Kaja jest pięknym dowodem na to, że zwierzęta kochają życie i chcą być tu z nami, nawet, jeśli tak dużo wysiłku je to kosztuje. My nie chcemy, aby była tu mimo cierpienia. Chcemy głaskać ją, tulić i czuć, że zrobiliśmy wszystko, by miała najlepszy komfort życia. Dziesięć dni, albo odprowadzimy ją wtedy na sale operacyjną, albo przyjdzie nam się pożegnać, by nie sprawiać jej dalej bólu.
Nie chcemy, aby o życiu Kai decydowały pieniądze, błagamy o pomoc. To pies, którego nikt nie chciał, pies, którego porzucono po wypadku jakby była niczym, pies, który nas pocieszał, motywował, walczył z nami i nie stracił nadziei nawet na chwilę. Nie pozwólmy, by ta iskra zgasła, jeszcze nie teraz…
Zbiórki bez hucznej interwencji często są pomijane, psy, których leczenie trwa dłużej idą w zapomnienie, jednak nie tym razem. Błagamy zawalczcie z nami o Kaję, pokażmy jej, że ona też jest kochana i ważna.
Laden...