Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Granice naszej świadomości nie obejmują innej opcji dla psa, niż to, co widać na filmiku i zdjęciach. Naszej, bo mam na myśli ludzkość, a jestem jej częścią. Taki obraz nikogo tutaj nie szokuje. Ot - pies w kojcu. Gdybyśmy chcieli uratować wszystkie trzymane w takich warunkach, musielibyśmy z każdej polskiej wsi zabrać ich kilkadziesiąt. Obok zwykle jest zadbany, normalny dom, ogródek, dzieci, telewizory, komórki, samochody.
Ten młodziutki piesek został przygarnięty. Z dobrego serca. I zamknięty w tym straszliwym kojcu, bo biegał, szczekał i podgryzał w zabawie. Oto powód wyroku. Nikt nie ma świadomości, że to wyrok. Pies musi być w kojcu. Z rzeczy osobistych posiada stary, wyrdzewiały rondel ze zgniłą wodą, której ma także pod dostatkiem dookoła siebie, bo jak pada deszcz, to woda w kojcu stoi. Ma budę, w której jest wilgoć. Została w niej namoknięta słoma z poprzedniej zimy, więc może liczyć na dokładkę. Ale nie musi. Dostaje także resztki z obiadu do drugiego wyrdzewiałego, nigdy nieumytego rondla. A więc ma wszystko, czego potrzeba psu. Kojec, dwie miski, jedzenie i wyścielaną budę. O co więc chodzi z tym ratowaniem, zabieraniem, pertraktowaniem na temat oddania do fundacji?
Faktycznie, argumentów brak.
Prosimy o pomoc dla Kevina. Ma jeszcze siostrę (matkę?), identyczną, która przebywa w takich samych warunkach. Na razie jest zgoda na sterylizację. Właśnie na nią pojechała. Mamy także zgodę na to, by Kevin został zabrany. Tak wygląda rzeczywistość. Ale nasze finanse wyglądają jeszcze gorzej. Nie radzimy sobie. Głównie przez to, że mamy inaczej ustawione granice świadomości - one tego kojca z błotem nie obejmują. Od wyniku zbiórki zależy wszystko.
Laden...