Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wsparcie dla Kiss. Opłaciliśmy całość za jej zabieg, diagnostykę i profilaktykę.
Kiss ma nowy dom.
Styczniowy wieczór, za oknem prószy śnieg. Zasypane drogi i chodniki, cały świat otulony białą, puchową pierzyną. Jest pięknie, wręcz baśniowo, ale jednocześnie bardzo zimno. Za oknem ciemno, temperatura z godziny na godzinę spada, mróz daje się we znaki.
W ten mroźny styczniowy wieczór jedna z naszych wolontariuszek jest jeszcze w pracy. Pochłonięta wykonywaniem swoich zadań nie zwraca uwagi na to co za oknem. Jednak w pewnym momencie coś wytrąca ją z rytmu pracy. Dziwny dźwięk, jakby cichy płacz. Słyszy go coraz wyraźniej i nie może już skoncentrować się na niczym innym. Wstaje z krzesła i próbuje zlokalizować źródło tego osobliwego odgłosu. Patrzy za okno, widzi zimowy krajobraz, „ale napadło śniegu” – myśli. Dźwięk zdaje się dochodzić gdzieś z zewnątrz, ale przez okno nie widać nic niepokojącego. Ubiera więc kurtkę i podchodzi do rozsuwanych drzwi...
Drzwi otwierają się a na ich progu, na bielutkim śniegu, stoi czarna jak noc kotka i głośno miauczy, próbując wejść do środka. Na widok człowieka zaczyna głośno mruczeć i ocierać się o nogi, jakby chciała wyprosić – „człowieku błagam, nie zostawiaj mnie tu samej, zabierz mnie gdzieś, gdzie jest ciepło i bezpiecznie, tak bardzo mi zimno…” Wolontariuszka natychmiast biegnie do auta po transporter i zabezpiecza w nim kotkę. Zabiera ją do ciepłego pomieszczenia.
Wolontariuszka musi dokończyć swoje zadania, wraca więc do pracy. Choć trudno jej oderwać myśli od tego co wydarzyło się przed chwilą, koncentruje się i najszybciej jak się da, kończy swoją pracę. Kiedy razem z kotką wychodzi z firmy, jest już późno. Na szczęście jedna z zaprzyjaźnionych lecznic jest jeszcze otwarta o tej porze.
Po drodze wolontariuszkę nachodzi refleksja: „Firma, w której pracuje, ma siedzibę tuż za miastem. To okolica z dala od osiedli i gospodarstw – prawdopodobieństwo, że kotka uciekła i zgubiła drogę do domu, jest niewielkie. Kicia jest ufnym miziakiem, nie ma wątpliwości, że musiała mieć kontakt z człowiekiem. Skąd zatem wzięła się w odludnym miejscu? Czy ktoś z premedytacją wywiózł ją za miasto i porzucił na kilkustopniowym mrozie na pastwę losu? Wiele wskazuje na to, że właśnie tak było… A czym „zasłużyła” sobie na tak okrutny los? Tego nie dowiemy się nigdy… Całe szczęście o pomoc zapukała do właściwych drzwi.
Tak rozmyślając, wolontariuszka z kotką na pokładzie, dojeżdża do lecznicy. Na miejscu lekarka dokładnie przygląda się kici. To młoda, niespełna roczna kotka, dostaje na imię Kiss. Jest trochę wystraszona, ale grzecznie poddaje się kolejnym zabiegom. To, co niepokoi, to sypiący się z kociego futerka łupież. Kicia dostaje wcierkę przeciwpasożytniczą, a lekarka zaleca obserwację futra.
Stan Kiss wydaje się być dobry, lecz czy tak pozostanie? Jak długo była na mrozie? Jak długo szukała pomocy? Czy ta przygoda nie odbije się na jej zdrowiu? Na te pytania odpowiedzi poznamy dopiero w najbliższych dniach. Ale już dziś wiemy, że kotkę na pewno czekają badania, testy, profilaktyka (odrobaczenia, szczepienia) oraz kastracja. Oprócz opieki medycznej musimy jej także zapewnić pełnowartościowe posiłki i ogromną dawkę miłości.
Póki co Kiss odsypia swoją tułaczkę w domu tymczasowym. Jeszcze trochę się boi, jeszcze tęskni i płacze, ale mamy nadzieję, że to złamane kocie serce szybko się zagoi. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by była szczęśliwa i znalazła kochający dom. Was, nasi przyjaciele znów prosimy o finansowe wsparcie. Bo tylko z waszą pomocą udaje nam się dopisywać szczęśliwe zakończenia do tych smutnych, kocich historii.
Laden...