Koci dramat. Blisko 20 ocalonych kotów w potrzebie!

Na początku września 2016 roku o pomoc do naszej Fundacji zwrócił się młody człowiek z Dachnowa (powiat Lubaczów). Pod blokiem, w którym mieszka, pojawiło się stado kotów. Część z nich to koty, które zostały tam porzucone, te mniejsze urodziły się w tym miejscu, gdyż nikt nie zadbał o sterylizację wolno żyjących kotek (gmina jak zwykle umyła ręce, a nie wszystkich stać niestety na wyłożenie pieniędzy na taki zabieg).

Bardzo szybko stado, z kilku kotów urosło do kilkudziesięciu. Nasza Fundacja zgodziła się pomóc i przyjąć matkę z  4-5 dzieciakami. Niestety zamiast 4 czy 5 przyjechało około 15 kotków! Być może jest ich nawet więcej niż 15, gdyż niektóre są bardzo do siebie podobne, a część z nich jest bardzo wystraszona i nieufna, dlatego wychodzi tylko wtedy, kiedy człowiek znika z zasięgu wzroku.

Przyjechało ich dużo więcej niż mogliśmy przyjąć, a nie mamy serca, aby wyrzucić je na ulicę. Na razie całe stadko zamieszkało na strychu w jednym z domów tymczasowych. Sytuacja jest trudna i bardzo wymagająca, żeby nie napisać, dramatyczna.

Kochani! Potrzebujemy wszystkiego:

- koców, legowisk, miseczek;

- karmy mokrej i suchej;

- kuwet i żwirku;

- przede wszystkim środków na opiekę weterynaryjną.

Wszystkie koty wymagają odpchlenia i odrobaczenia. Niektóre mają mega olbrzymie brzuchy, więc raczej na jednym odrobaczeniu się nie skończy. Leczenia wymaga również świerzb uszny.

Cała gromada jest już w takim wieku (4-6 miesięcy mniejsze i 2 dorosłe matki), że przed adopcją musimy je wykastrować i wysterylizować. Większość z nich to koteczki. Koszt całkowitej opieki weterynaryjnej (wraz z kastracją/sterylizacją) jego kota (nie licząc karmy) to około 200-300 zł.

Bardzo prosimy o pomoc! Nie mamy szans na samodzielne sfinansowanie tego wszystkiego. Pomóż nam zadbać o te małe istotki, które bardzo potrzebują dobrych ludzkich serc!