Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ślicznie dziękujemy Wam za pomoc, dzięki Wam Ferduś przeszedł oknieczne zabiegi i znalazł dom :)
Stój! Błagam, zatrzymaj się! Zabierz mnie stąd, potwornie się boję! Biegałem w poprzek drogi i bardzo głośno krzyczałem. Nie wiem, jak to się stało, że nie uderzyło mnie żadne auto. Biegłem na oślep i jedną i w drugą stronę. Pierwszy raz byłem na zewnątrz, w życiu nie sądziłem, że świat jest taki ogromny. Patrzyłem szeroko otwartymi oczkami i nie widziałem końca, żadnej ściany.
Pierwszy raz odkąd pamiętam ludzie, u których mieszkałem. Wynieśli mnie z domu, owszem bałem się, ale powiem Wam szczerze, że tego, co mnie spotkało, to się nie spodziewałem. Od tego biegania obtarłem sobie stópki na asfalcie, ale nie czułem bólu, tak potwornie się bałem, tak szybko biło mi serduszko, że słyszałem tylko szum w uszkach. Nie wiem, jak długo tak biegałem raz w jedną, raz w drugą stronę, w końcu jeden z samochodów się zatrzymał i wysiadły z niego dwie panie. Zawołały mnie, podbiegłem do nich ile sił w łapkach, głośno płakałem i prosiłem, żeby mnie zabrały ze sobą. Chwilę później siedziałem już w takim pudełeczku dla kotków i gdzieś jechaliśmy. Wtedy jeszcze tego nie wiedziałem, ale znalazły mnie ciocie, u których jest bardzo dużo kotków. Następnego dnia pojechaliśmy do lecznicy, tam lekarz obejrzała moje łapki, popryskała czymś na skórkę i zostałem na, jak usłyszałem, „na resztę rzeczy”. Nie wiem, co to za rzeczy, ale mi obiecały, że jak już wszystko zrobimy, co potrzeba, to będziemy szukać dla mnie domku. Takie prawdziwego, takiego, który nigdy mnie nie wyrzuci na szosie…
Nazwaliśmy malca Ferduś. Nie wiemy, co się z tym naszym ludzkim gatunkiem dzieje, XXI wiek, mnóstwo fundacji, schroniska, internet, gdzie za darmo można ogłosić poszukiwanie domu kotka, jest tyle opcji, a są ludzie, którzy wolą zwierzątko ot tak wyrzucić na szosę. Był śmiertelnie przerażony. Wiemy, że nie płakał, ale naprawdę z oczek ciekły mu łzy, z noska siąpiło, pościerał sobie skórę z opuszków biegając w tę i z powrotem po jezdni.
Ferduś jest młodziutki, ma nie więcej niż osiem miesięcy, nikt go do tej pory nie wykastrował, pewnie nigdy nie zaszczepił. Musimy maluchowi wykonać testy na choroby zakaźne, odrobaczyć go, zaszczepić, wykastrować i opłacić jego pobyt w lecznicy, a funduszy starczyło nam na opłacenie pierwszych trzech dni pobytu i na odpchlenie.
Błagamy Was, pomóżcie nam opłacić opiekę weterynaryjną dla Ferdusia, żeby szybko wyszedł z klatki w lecznicy i zaczął szukać domku, na jaki każde zwierzątko zasługuje…
Laden...