Patrzyła na śmierć kocich maluszków. Oszukana przez człowieka Teja prosi o pomoc

Kiedy zamieszkałam w tamtym domu, myślałam, że w moim życiu zdarzył się cud. Ja, bezdomna od urodzenia kotka, mam dach nad głową i mogę tu zostać razem z moimi dwiema córkami. Nie sądziłam, że był to początek koszmaru, na jaki skazałam moje dzieci i ich dzieci…

Szybko okazało się, że pani, która nas ochoczo przyjęła, nie do końca panuje nad swoim życiem. Nie zawsze mieliśmy co jeść, nie mieliśmy wody do picia, a kuwety nie były sprzątane tygodniami. W takich warunkach rodziły się kolejne kocięta moje i moich córeczek. Patrzyłam, jak moje dzieci i wnuki umierają, bo dosłowne zjadają je pchły. Jak z powodu braku jedzenia kociczki tracą mleko, kiedy ich dzieci są jeszcze bardzo maleńkie i nie potrafią same jeść. Uwierzcie mi, że bym uciekła, ale nie mogłam, drzwi i okna były cały czas zamknięte… W końcu pewnego dnia przyszli mili ludzie i zabrali nas wszystkich. Tak trafiłam do cioć. Mimo że ciocie się bardzo starały, dwie moje wnusie odeszły… Po tym, co mnie spotkało, nie chcę i nie potrafię już zaufać ludziom, ciocie mówią, że będziemy nad tym moim zaufaniem pracować, ale ja chyba już nie chcę nigdy mieszkać z ludźmi, boję się…

Teja jest mamą Zeuska i Posejdonka i naszym zdaniem też Demeter i Rei. Jej stan ogólny jest dość dobry, reszta kotków z pewnością była w gorszej kondycji. Musimy ją jednak porządnie odrobaczyć, zaszczepić i wysterylizować. I zobaczymy, co dalej. Sami nie wiemy, czy uda nam się ją namówić na zaufanie ludziom raz jeszcze. Nawet jeśli nam nie zaufa, zostanie pod naszą opieką na zawsze, po prostu zamieszka z naszymi kotkami dzikimi i nie będzie musiała mieć za dużo wspólnego z gatunkiem ludzkim, który tak bardzo ją skrzywdził.

Prosimy Was pięknie, pomóżcie nam opłacić pobyt koteczki w lecznicy, jej badania, sterylizację i szczepienia.