Mech i Paprotek walczą ze śmiertelnym wirusem

[Aktualizacja 24.09.2018]

Kociaki nadal walczą. Temperatura trochę skacze rano jest poniżej 38°C a wieczorem gorączka. Ale kociaki chcą żyć, dokazują, tula się i mruczą.

Ciocia Marta do późnej nocy przesiaduje z maluchami w kwarantannie czuwając i dogrzewając. To już piąta doba.

[Aktualizacja 21.09.2018]

Chłopaki dzielnie walczą, szczególnie podczas podawania zastrzyków i kroplówek :) Niestety, temperatura u Paprotka troszkę się obniżyła. Mamy nadzieję, że to chwilowe. Są dogrzewane, dostają potrzebne leki. Walczymy.

Jesteśmy załamane. Mech i Paprotek, ponad 2 tygodnie temu trafiły do nas w tragicznym stanie, po wdrożonym leczeniu zaczęły odzyskiwać siły, zdrowieć i wychodzić na prostą. W planach było szczepienie i szukanie domu.

I nagle we wtorek stwierdzona panleukopenię u kociaka w jednym z domów tymaczasowych, a w czwartek w drugim - u Meszka i Paprotka. Każdego kociaka który trafia do fundacji zabezpieczamy profilaktycznie surowicą, niestety pomimo tego ten groźny wirus zaatakował.

Od kilku lat panleukopenia przychodzi niespodzewanie, bez książkowych objawów. Wystarczy zwykła utrzymująca się gorączka, bez wymiotów, bez biegunki.

Niestety, straciliśmy kotka który zachorował pierwszy. Teraz walczymy o Meszka i Paprotka. One tez walczą i są bardzo dzielne.

Otrzymały wszystko co możliwe, surowice, leki na odporność. Codzienne wizyty u lekarza, kroplówki, antybiotyk. Wierzymy, że wygramy. One muszą wyzdrowieć, nawet nie dopuszczamy myśli, aby mogło być inaczej.

Oprócz 3 kociąt, które zachorowały, musieliśmy zabezpieczać również pozostałą trójkę, która znajduje się w domu tymczasowym.
 
To wszystko kosztuje, potrzebujemy także profesjonalnej maty podgrzewanej z regulatorem, aby móc utrzymać ciepłotę ciała kotów, które zachorują. Przy kilku kociętach chorych na panleukopenię termofory nie dają rady.

Bardzo prosimy Was o wsparcie bez tego nie mamy szans w tak nierównej walce.