Mięsak to nie wyrok. Ratujemy Krzysia!

W styczniu zdiagnozowano u mnie mięsaka. Wspaniałym weterynarzom udało się go usunąć.

Na szczęście zaopiekowała się mną pewna organizacja prozwierzęca, która później przekazała mnie do Nadziei Na Dom. Tam przeszedłem operację i wyglądałem tak:

Kilka tygodni temu trafiłem do wspaniałej Pani Joasi, która dała mi schronienie na resztę życia oraz dużo miłości.  Mam dwie kocie towarzyszki, również po przejściach. Bialinkę z nowotworem płaskonabłonkowym uszu oraz Inkę, którą właściciele chcieli uśpić, ponieważ ma autoimmunologiczną chorobę - wydrapuje się przez nią do krwi.

W końcu czuję się kochany. Mam super panią, cudowne koleżanki. Nie umieram z głodu, dźwigając na swoich barkach ogromnego guza. A los chce mi to zabrać. W zeszłym tygodniu moja pańcia wyczuła guz w miejscu, skąd usunięto mięsaka. Wymagam natychmiastowej diagnostyki w tym tomografii, która odbędzie się już dziś! Pomożecie mi uzbierać na jej opłatę?