Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Odyseusz odszedł po ciężkiej chorobie. Tej walki nie udało się wygrać :( Ogromnie dziękujemy wszystkim tym, którzy wspierali nas w tej walce.
Choć żal ściska serce, myśl, że nie odszedł samotnie, konając w cierpieniu, przynosi nieco ukojenia.
Drogi Odyseuszu mamy nadzieję, że odnalazłeś w końcą swą Iatkę. Ukochane miejsce, gdzie nie ma trosk i bólu... Przykro, że nasze drogi nie spotkały się wcześniej...
To jedno z ostatnich zdjęć kocurka, które mamy...
Odyseusz – znany chyba każdemu bohater mitologii greckiej. Przez 10 lat tułał się po świecie, wracając do swej umiłowanej Itaki. Po drodze walczył z przeciwnościami losu, a jego niezliczone przygody opisane zostały w Odysei.
Odyseusz, właśnie takie mitologiczne imię wybraliśmy dla naszego nowego podopiecznego. A jakie były losy naszego kociego Odyseusza? Z jakimi demonami przyszło mu się zmierzyć? Nie znamy wszystkich jego przygód, ale patrząc na niego, nie mamy wątpliwości, że w swoim życiu przeszedł wiele… ale zacznijmy od początku.
Osoba dokarmiająca koty wolno żyjące w jednej z przemysłowych dzielnic Rzeszowa, zwróciła się do naszej Fundacji z prośbą o pomoc w wyłapaniu i kastracji kotów. Nasza wolontariuszka w umówionym dniu zapakowała do samochodu klatkę i jedzenie i ruszyła na akcję. Na miejscu faktycznie wokół pustych tego dnia miseczek, kręciło się kilka kotów oczekujących na spóźniające się śniadanie. Wolontariuszka rozglądnęła się, bacznie przyglądając się każdemu z nich. Wtedy też, w kąciku pod paletą dostrzegła jego – brudnego, wychudzonego, wyczerpanego wędrówką przez życie Odyseusza.
Wskazując palcem na kota, zapytała o niego osobę dokarmiającą. Okazało się, że Odyseusz to nowy w stadzie. Przyszedł nie wiadomo skąd jakieś 2 tygodnie wcześniej i tak już został. W dniu, w którym się pojawił, wyglądał jeszcze gorzej, choć w jego przypadku to „jeszcze gorzej” ciężko było sobie nawet wyobrazić. Odyseusz nie opuszczał tej bezpiecznej przystani, którą znalazł. Całe dnie spędzał w budce, lub między paletami. Nie oddalał się od miejsca karmienia. Codziennie ze smakiem zjadał swoją porcję jedzenia.
Decyzja była dla naszej wolontariuszki oczywista – to Odyseusza musi spróbować dziś odłowić, to on najbardziej potrzebuje pomocy. Wyłożyła aromatyczny pasztecik z rybą do miseczki, ułożyła ścieżkę, nastawiła klatkę. Kilka minut później kocur krok po kroku, wyjadając wszystko po drodze, zaczął wchodzić do klatki. Klatka zamknęła się – zwykle w tym momencie przestraszone trzaskiem koty wpadają w panikę i próbują się wydostać z zamkniętej klatki. Odyseusz nawet nie zorientował się, że znalazł się w zamknięciu, z apetytem zajadał się wyłożoną karmą. Wystraszył się dopiero w momencie, gdy wolontariuszka podeszła, by nakryć klatkę kocem i zabrać kota do samochodu.
Kilkanaście minut później Odyseusz był już w lecznicy. Mokry, roztrzęsiony, skołtuniony, wielkimi oczami spoglądał na lekarzy, nie rozumiejąc nic z tego co wokół niego się dzieje. Lekarze od razu zaopiekowali się kotem. Wykonali pakiet badań. Stan kota oceniono jako skrajnie zaniedbany i niedożywiony.
Odyseusz ma silną anemię, stan zapalny, jego futro to jeden wielki kołtun, a całe ciałko pokrywają strupy. Na szczęście pozostałe wyniki nie były już tak tragiczne.
U naszego staruszka (wiek 8-10 lat) trzeba było także usunąć wszystkie pozostałe zęby. Kocur został przy okazji wykastrowany. Po zakończonych zabiegach Odyseusz dostał wzmacniające kroplówki i leki.
W Odysei, po 10 latach ciężkiej podróży Odyseusz dociera w końcu do swej ukochanej ojczyzny. Czy i nasz Odyseusz znajdzie w końcu swoją Itakę? Czy los da mu szansę przeżyć w życiu jeszcze, choć kilka szczęśliwych lat? Choć rokowania są ostrożne, wierzymy, że i nasza „Odyseja” zakończy się szczęśliwie. Wierzymy też, że wspomożecie Odyseusza w podróży po lepsze jutro i z taką prośbą dziś do Was się zwracamy.
Laden...