Kociak, a już śmierć spojrzała mu w oczy. Ofiara wypadku I ludzkiego egoizmu.

Mówi się, że koty mają 7 żyć, ale nie wiemy, czy to dla nich byłoby tak cudowne, gdyby każde oznaczało tyle cierpienia, co to jedno...

Precel, nasz nowy Podopieczny. Pojawił się nagle. Leżał pod drzewem, nie mógł się ruszać i przeraźliwie wołał o pomoc. Ma dopiero kilka miesięcy. Wizyta u weta - diagnoza: połamana miednicę, złamana skośnie tylna łapka.
Cierpienie ogromne.

Gmina, która zabezpieczyła go w pierwszej kolejności, leczenia podjąć się nie chciała, więc my zdecydowałyśmy się jemu pomóc. Nie chciałyśmy podejmować decyzji o śmierci kota w tak wczesnym wieku i bez prób leczenia. On już tyle dni (z ustaleń wynika że 4) sam wolał o pomoc, czekał z nadzieją, że ona w końcu przyjdzie... czy można postąpić inaczej?

Precel powłóczył tyłem, więc każdy krok to niesamowity ból. Do tego przy jedzeniu było słychać "chrupanie".

Operacja. Operacja odbyła się w środę. Jej koszt to 1200 zł. Dla nas taka kwota to kosmos. Kość zgruchotana, w strzępach; trzyma się na blaszce. Bardzo duży przykurcz mięśni. W wypadku oberawały także zęby, stąd chrupanie. Połamane, ale na szczęście są to mleczaki. Za kilka tygodni czeka nas rehabilitacja.

Bardzo Was prosimy o pomoc w pokryciu kosztów operacji, kosztów wizyty, ewentualnych leków, podkładów.

Precel jest tak przyjaznym kotem, bardzo wdzięcznym i towarzyskim, że nie mogłyśmy postąpić inaczej. On zasługuje, aby żyć i kochać i mruczeć podczas głasków!