Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Tofficzek jest pod nieustajaca kontrola weterynaryjna. wciaz czekamy na decyzje i badanie tomograficzne, gdyz wyniki dotychczasowych badan wciaz sie zmieniaja i kolejnosc nastepnych krokow dopiero zostanie podjeta przez weterynarzy. Chlopiec zas w azylu rozkwita i wyglada coraz piekniej.
Bardzo chciałbym żyć. Wiem, że to tak głupio brzmi, bo przecież każdy by chciał żyć i nie ma w tym nie niezwykłego, nic o czym trzeba mówić, bo przecież wszyscy myślą tak samo. Tylko, że ja chcę żyć po raz pierwszy w życiu, bardzo chcę. Dopiero teraz wiem, że warto, że mam po co, że życie pieska może być fajne, że nie musi tylko boleć, że nie muszę być głodny, że nie muszę się bać. I właśnie teraz miałbym odejść? Nie chcę…
Pewnie wszyscy Wam opowiadają jak jest źle w pseudohodowlach, nie będę Was już tymi w wszystkimi szczegółami zanudzał – raz było co jeść, raz nie, raz woda była raz nie, spacerów nie było, zabawek też nie było, ani przytulania. A teraz mam i jedzonko, i chodzę po trawie, i mam posłanko, i czystą wodę, zabawki też mam i mam coś najwspanialszego – ręce cioć, mogę nawet spać czasem na kolanach. Nie chcę tego stracić, a boję się, że jeśli nie znajdziemy powodów mojej choroby, to mnie nie będzie.
Mam czasem takie dziwne coś, że przewracam się na bok i coś okropnie całym moim ciałem trzęsie, boli mnie wtedy bardzo, boję się za każdym razem, że to koniec. Ciocie się wtedy zawsze bardzo boją. Nie wiadomo dlaczego tak mam, muszę mieć jakieś dziwne i potwornie drogie badanie, bo póki nie wiadomo czemu tak mam, to nie można mnie leczyć. Ślicznie Was proszę, pomóżcie mi, tak bardzo chcę jeszcze się tymi wszystkimi wspaniałymi rzeczami pocieszyć, po raz pierwszy w moim życiu.
Tofficzek jest samą słodyczą, absolutnie bezkonfliktowy, przepełniony miłością, cieszący się ze wszystkiego a najbardziej z drzemki na kolanach. Już pierwszego dnia po przyjeździe malec miał pierwszy atak epilepsji, a potem były kolejne, średnio atak dziennie. Wiemy, że cierpi, że go boli i za każdym razem boimy się, żeby dany atak nie był ostatnim. Mamy nadzieję że to wada z którą żył od zawsze, ale nie mamy pewności czy nie został np. niedawno uderzony w głowę.
Musimy zrobić mu dokładne badania krwi, opłacić kolejną wizytę u neurologa, bo na pierwszą musiało nam starczyć oszczędności i zrobić rezonans magnetyczny. Koszt badania jest bardzo duży, ale bez badania nikt nie zaordynuje Tofficzkowi leków. Błagamy Was o pomoc dla tej puchatej, pełnej miłości psiej kuleczki.
Laden...