Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani,
Dziękujemy za pomoc Róży- Róża nie jest w stanie tego wypowiedzieć, ale całym swoim sercem, dziękuje wam za pomoc. Odmieniliście jej los, podarowaliście szanse na zdrowie, na życie, życie w bajce a nie koszmarze.
DZIĘKUJEMY!
Kobyłka wciąż jest w trakcie rehabilitacji, jednak już nie długo zostanie dołączona do naszego stada- postaramy się uwiecznić ten moment na filmiku, bo Róża już teraz, gdy wraca ze spaceru w ręku i przechodzi koło padoku z końmi ,rży wesoło na ich sam widok- a co będzie, jak sama będzie mogła wreszcie się z nimi wybiegać!
Na ten moment, do czasu, do kiedy nie skończy się rehabilitacja Róży, kobyłka nie może wychodzić na padok, ale już nie długo, zostanie z resztą koni, wypuszczona na łąki... będzie wypuszczona do prawdziwej bajki.
Różę można objąć opiką wirtualną- bo rehablitacja wciąż trwa i wciąż potrzebne jest wsparcie dla Róży.
Więcej o adopcji Róży: https://fundacja-pasja.pl/adop_rozy/
„Przyjaźń, ta prawdziwa- jest tak trwała, zaś ta nieszczera- krucha niczym najdelikatniejsze szkło…”. Wiele lat, wiele wspólnych chwil szczęścia, beztroski i zabawy, niczym rozpromienione słońce strącone przez zacinającą ulewę, nagle zamieniło się w nieszczęście, które zaprzepaściło wszystko.
Pewnego wyjątkowego dnia, który każdy z nas obchodzi tylko raz w roku, mała dziewczynka, zafascynowana jeździectwem i końmi, dostała swojego wymarzonego wierzchowca jako prezent od rodziców. Szczęście było ogromne, jednak radość tych dwojga nie trwała długo… Piękny boks, mnóstwo smakołyków, wspaniała kolekcja czapraków, ochraniaczy i owijek o przeróżnych wzorach - na nic to wszystko się zdało, iż mała opiekunka wspaniałej gniadej klaczy, wcale nie poczuła do niej prawdziwej więzi i miłości, mimo jej łagodnego i bardzo przyjacielskiego charakteru…
Miesiąc za miesiącem mijał a urokliwa klaczka coraz rzadziej widywała swoją opiekunkę w stajni. Stała bez jazdy bardzo długo, nie mogąc się doczekać, aż ktoś wreszcie dobrze ją wyczyści i poćwiczy z Nią jakieś sztuczki- była ona bowiem bardzo towarzyskim i chętnym do nauki koniem. Uwielbiała różne zabawy i zabiegi, które przy niej wykonywano… Tak bardzo tęskniła za swoją małą przyjaciółką. Z czasem, relacje tych dwojga z bardzo zżytych, stawały się coraz słabsze, niczym tęcza, szykująca się do zaniknięcia…
Jedząc spokojnie siano, niespodziewanie zarżała radośnie, widząc przed swoimi oczami buciki jej kochanej opiekunki - od razu pogodniejsza się stała, radośnie, niczym pies, zaczęła machać ogonem, ciesząc się, że wreszcie znów ją odwiedziła. Ta miła z początku niespodzianka, wcale taka radosna nie była. Dziewczynka, szybko przeczyściła Różyczkę, gdyż takie imię nosiła kobyłka i zabrała ją na jazdę, lecz nie po to, by znów przeżyć wspaniałe chwile razem, złączyć swe dusze w jedność, lecz po to, by pochwalić się nowym koleżanką swoim nabytkiem. Ani opiekunka Różyczki, ani jej rodzice, nie zdawali sobie tym samym Sprawy, że przez ich zaniedbanie i niewiedzę, rozpoczną straszliwy rozdział w życiu tej biednej istoty…
Po ogromnym wysiłku, jaki kobyłka przeżyła po tak długiej przerwie od jazd, jej zastane ciało, uległo uszkodzeniu. Jednak nikt nic nie zauważył. Dziwne zachowanie kobyłki, jako pierwszy zaobserwował koniuszy, chcąc poprawić jej boks. Kobyłka bardzo kulała na tylną nogę, a każdy krok sprawiał jej ogromny ból. Zadzwonił do właścicieli, lecz Ci, widząc obojętność swojej najdroższej córki, nie przejęli się ogromną kulawizną klaczy i jej ogromnym cierpieniem. Zostawiona sama sobie, bezużyteczna, bez osoby, która obdarzyłaby ją choć cienką nitką przyjaźni. Spędzająca dnie praktycznie w bezruchu, gdyż każdy ucisk i przesunięcie nogi skazywał ją na ogromny ból… Dzień za dniem upływały. Kobyłka, jako prawdziwa przyjaciółka, ze smutkiem czekała na swoją właścicielkę. Wciąż tliła się w Niej nadzieja, że ta mała rączka, otuli jej ciepłe chrapy…
Jednak nic takiego się nie stało. Wszystko zniknęło. Zniknęły smakołyki, kolorowe czapraki, a przede wszystkim zniknęła ta wyjątkowa więź między koniem a człowiekiem… Kobyłka, po tylu wspólnych latach z jej właścicielami została potraktowana jak zabawka, którą dziecko się znudziło. Po co ją trzymać? Po co zagracać przestrzeń? Właściciele Róży, wezwali weterynarza, lecz gdy usłyszeli, że koń najprawdopodobniej ma uszkodzenie mięśni międzykostnych i nie nadaje się do dalszej jazdy, a leczenie kontuzji będzie ciągnęło się przez wiele miesięcy lub po dokładniejszej diagnostyce będzie kwalifikowało się do operacji, postanowili jak najszybciej pozbyć się konia- przecież i tak ich córka nie była Nim zainteresowana…
Potraktowana jak przedmiot, potraktowana gorzej niż najbardziej zepsuty sprzęt, długo czekała na swojego nowego nabywcę. Jednak, kochani, bądźmy szczerzy- Kto kupi konia z kontuzją, aby nie móc nic z Nim robić i wydać majątek na jego leczenie, nie wiedząc nawet, czy kiedyś będzie całkowicie sprawny? Pewnego deszczowego wieczoru, właściciele Róży, po raz kolejny wydali na Nią wyrok. Jednak ten wyrok, był najbardziej surowym wyrokiem, o jakim żadne zwierzę nie powinno nawet słyszeć…
Ta niewinna, oddana, przyjacielska i kochana klacz, mająca przed sobą jeszcze ogrom życia, życia spędzonego w radości i szczęściu, przez głupotę ludzką, sprzedana została handlarzowi, który stwierdził, że najbardziej opłacalne dla niego będzie ją upaść i wysłać w podróż do miejsca, gdzie zobaczy namiastkę piekła, a później, po ogromnym cierpieniu, odejdzie w zapomnienie raz na zawsze… Chcemy pomóc tej wspaniałej istocie, bo tylko w nas jest nadzieja. Tylko my uchronimy ją przed tą ostatnią podróżą- oczywiście nie sami- razem z Wami… Handlarz dostał od nas 1000 zł zaliczki i dał nam dwa tygodnie na wykup. Cena wykupu to 6000 zł. Czy Róża mogła wiedzieć, że jej mała właścicielka wcale nie jest jej prawdziwą przyjaciółką?
Mimo krzywdy, jaką wyrządziła jej ta rodzina, Różyczka nigdy się od nich nie odwróciła, jednak oni od niej tak, jak dyby za karę. Za co? Tego się nigdy nie dowiemy… Klacz potrzebuje natychmiastowej diagnozy, by potwierdzić stopień uszkodzenia i podjąć odpowiednie leczenie, by mogła normalnie chodzić i znów cieszyć się życiem, którego tak dużo jeszcze ma przed sobą…
Wykup konia, transport do kliniki, pełna diagnoza, leczenie oraz utrzymanie, to koszt 14 500 złotych. Kochani, prosimy Was ten kolejny raz, pomóżmy tej wspaniałej istocie. Tyle razy już się nam udało. Tym razem też się uda - nie pozwólmy, by Róża wyruszyła w swoją ostatnią podróż…
Chcesz uzyskać więcej informacji o Róży? Zadzwoń do nas!
665 403 450
Laden...